W środowym pojedynku napastnik KKS-u zdobył swojego drugiego gola w trwających rozgrywkach. Ważnego, bo na wagę trzech punktów, a na dodatek w trudnym momencie. Nie każdy bowiem podjąłby się wykonania rzutu karnego w doliczonym czasie gry. – Byłem pewny siebie – nie ukrywa „Jankes”. – Trenujemy karne, jest nas trzech. Czułem też wsparcie kolegów, podszedł do mnie Christian Nnamani i dodał mi odwagi. Cieszymy się ze zwycięstwa – dodaje.
Niebiesko-biało-zieloni nie zachwycili stylem, choć przeważali i zdecydowanie dłużej od rywali utrzymywali się przy piłce. – To był kolejny bardzo ciężki mecz. Nie ma się co oszukiwać, u siebie jesteśmy faworytami, więc każda drużyna, która tutaj przyjedzie, będzie się przede wszystkim broniła. Musimy więc poprawić atak pozycyjny, nie będzie łatwo, ale przy takim dopingu kibiców, jak w środę, jesteśmy w stanie to zrobić i wygrywać – uważa Jankowski.
KKS długo prowadził z Jarotą. Konkretnie do 70 minuty. Goście wyrównali po zagraniu z głębi pola. Wcześniej praktycznie nie stworzyli większego zagrożenia pod kaliską bramką. – Ten gol podciął nam trochę skrzydła. Bo wcześniej to my graliśmy piłką, budowaliśmy akcje, próbowaliśmy coś wykreować, a rywale nastawili się na długie zagrania, szans szukali też w stałych fragmentach. Tak jednak bywa. Ważne, że pokazaliśmy charakter, wolę walki, zaangażowanie i mamy trzy punkty – ocenia kapitan kaliskiej jedenastki.
Jego team plasuje się obecnie na trzecim miejscu w trzecioligowej tabeli. W czterech meczach wywalczył osiem punktów. – To dobry początek. Tym bardziej, że graliśmy z drużynami, które będą zabierały punkty faworytom. Jesteśmy zadowoleni z tych ośmiu oczek. To już jest jednak za nami i teraz trzeba myśleć o następnym meczu – przyznaje Jankowski.
O kolejną zdobycz KKS powalczy w najbliższą niedzielę w Szczecinie. Tam właśnie zmierzy się z rezerwami ekstraklasowej Pogoni. – Czeka nas daleki wyjazd, być może pojawią się jacyś zawodnicy z pierwszej drużyny Pogoni. Dla nas nie ma to jednak żadnego znaczenia. Chcemy zagrać swoje i powalczyć o trzy punkty – przekonuje Rafał Jankowski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze