Konferencja była wspólnym przedsięwzięciem dwóch Zakładów, Ochrony Dóbr Kultury i Komunikacji Międzykulturowej oraz Studiów Polonistycznych i Komunikacji Medialnej. „Tak naprawdę na naszym Wydziale to dr Karol Walczak zawodowe zajmuje się naukowo jedzeniem. Zresztą w tym kierunku zmierza także jego praca habilitacyjna. I to on był pomysłodawcą konferencji” – powiedziała dr Magdalena Zdrowicka-Wawrzyniak. „Nasz polonistyczny zakład zajął się zatem aspektem komunikacyjnym, obecnością kulinariów mediach. Już w słowie wstępnym dziekan Łuszczykiewicz zauważył, że hasło moda na gotowanie brzmi paradoksalnie. Jeśli coś trwa dłużej niż 10 lat, to już nie jest moda”.
Chęć omówienia kulinarnego tematu z dwóch perspektyw, antropologicznej i medioznawczej, sprawiła, że w konferencji udział wzięli nie tylko naukowcy, ale także na przykład muzealnicy z przygotowaniem etnograficznym. Głos zabrali między innymi: dr Andrzej Guzowski z Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, dr Sebastian Latocha z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego, dr Paulina Wiśniewska z Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I w Poznaniu oraz mgr Alina Werochowska i mgr Barbara Koszela z Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie. Kaliski WPA UAM, oprócz dr Magdaleny Zdrowickiej-Wawrzyniak i dr. Karola Walczaka, reprezentowali: prof. UAM dr hab. Michał Jarnecki, dr Samanta Kowalska, dr Agnieszka Raubo, dr Arkadiusz Bednarczuk i dr Juliusz Grzybowski.
„Od kilku lat kulinaria stanowią główny element festynów lokalnych. Coraz modniejsze jest gotowanie na żywo, co jest kalką programów telewizyjnych” – powiedziała dr Justyna Kubik, kulturoznawca ze Strzelec Opolskich w swoim wykładzie „Kulinaria a rozrywka społeczności lokalnych - na podstawie lokalnego przekazu medialnego”. „Jedzenie jest uniwersalną potrzebą człowieka” – mówił z kolei prof. UAM dr hab. Waldemar Kuligowski z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM . „Musimy jeść, pić, spać, wydalać i rozmnażać się. Każda kultura musi te potrzeby realizować, oczywiście w różny sposób. To, co jest przysmakiem na biegunie, może być obrzydliwe na równiku, i odwrotnie. Antropologia postawiła pytanie, dlaczego nasze przysmaki są innym ludziom nie w smak albo wręcz zakazane, i na odwrót. Okazało się, że po analizie tego, co trafia na nasz talerz, co się uprawia oraz jak przyrządzamy, można bardzo dużo powiedzieć o nas samych: jakie wyznajemy wartości, co uważamy za dobre, a co za złe, kto jest hojny, bo się dzieli z innymi, a kto nie. Najnowsze antropologiczne analizy wskazują na planetarny charakter pewnych przepływów. Gdyby nie było przepływów, to nie moglibyśmy mówić o kuchniach, które uważamy za klasyczne, prastare i tradycyjne. Wyobraźmy sobie włoską pizzę bez pomidorów, a pomidory pojawiły się tam dopiero w XVIII wieku. Wyobraźmy sobie hiszpańską paellę bez ryżu, a ryż trafił tam 150 lat temu. Wyobraźmy sobie kuchnię polską, czyli schabowego z kapustą i ziemniakami, a bez ziemniaków, które znamy od 150 lat i bez kapusty, która ma najwyżej 300 lat. Teraz dzięki temu, że ludzie, przedmioty, symbole i towary podróżują jak nigdy wcześniej w historii, to wszystko nabrało przyspieszenia. Jeszcze 10 lat temu kebab był nowinką, 25 lat temu w naszym kraju zaczęły powstawać pierwsze pizzerie, a przecież kebab i pizza są teraz podstawą codziennej kuchni. Straciliśmy to, co nasze, czyli bary mleczne, zapiekanki. To jest szerokie, bardzo ciekawe i niezwykle zmienne pole badań” – dodał prof. Kuligowski. „Historycy kuchni mówią, że w istocie to, co można by nazwać naszym wkładem w światowe dziedzictwo kulinarne, sprowadza się do dwóch rzeczy: placków ziemniaczanych oraz warzyw smażonych z bułką tartą, które we Francji bywają nazywane a la Polonaise”.
Ciągle mówimy o jedzeniu i jest ono również elementem autokreacji. Pokazujemy, że jesteśmy wegetarianami, ekologami czy tradycjonalistami. Można by powiedzieć: pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś. Albo kim chciałbyś być. Niewątpliwie jedzenie w coraz większej mierze wypełnia nasze życie oraz naszą świadomość. Wygląda na to, że żyjemy po to, aby jeść…
R. Kuciński, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze