Była 34. minuta, gdy arbiter wyrzucił z boiska Błażeja Ciesielskiego. Skrzydłowy kaliskiej drużyny w krótkim czasie otrzymał dwie żółte kartki i w efekcie musiał opuścić plac gry. KKS znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, bo w liczebnym osłabieniu nie jest łatwo rywalizować z zespołem grającym techniczną piłkę, a taką właśnie preferują rezerwy Pogoni. Gospodarze zbytnio się tym jednak nie przejęli. Sprawiali wrażenie, jakby grali w jedenastu na jedenastu. Byli bliżej wygranej.
– Grając przez ponad 50 minut w dziesiątkę i mimo wszystko stwarzając groźniejsze sytuacje od rywala, chłopacy naprawdę zasłużyli na słowa uznania i pełen szacunek. Jestem z nich zadowolony. Nie ukrywam jednak, że celowaliśmy w trzy punkty. Chcieliśmy narzucić swoje warunki gry. Jednak jak nie możesz meczu wygrać, to przynajmniej go nie przegraj. W tej sytuacji dobry i ten punkt – ocenia trener KKS-u, Piotr Morawski.
Jeszcze gdy na boisku przebywał Ciesielski miejscowi kilkukrotnie zagrozili „Portowcom”. Dwa razy próbował Tomasz Kowalski, ale bez skutku, bo oddawał strzały wprost w bramkarza gości Jakuba Bursztyna. Szkoda zwłaszcza tej drugiej próby, z 21. minuty, gdy „Kowal” uderzał z woleja po znakomitym dograniu Dominika Domagalskiego. Tuż przed przerwą KKS skontrował, ale ani Kowalski, ani Robert Tunkiewicz nie zdołali zaskoczyć Bursztyna.
– Mieliśmy plan na drugą połowę i on się sprawdzał. Dochodziliśmy do sytuacji i szkoda, że żadna z piłek nie wpadła. Mogliśmy tą bramkę zdobyć. Rywal niczym szczególnym nam nie zagroził – przekonuje trener Morawski.
Słowa szkoleniowca potwierdził początek drugiej połowy. KKS wcale nie zamierzał skupiać się na zadaniach obronnych, wręcz przeciwnie, zagrał ofensywnie. Już w 48. minucie mógł prowadzić. Z rzutu wolnego zagrał wtedy Kowalski, a z odległości kilku metrów od linii bramkowej pomylił się Rafał Jankowski, posyłając futbolówkę nad poprzeczką. Nie upłynęło 60 sekund, a przed wyborną szansą stanął Domagalski. Pomocnik trzecioligowca chybił jednak w sytuacji sam na sam z golkiperem. Później na listę strzelców mógł, a nawet powinien wpisać się wprowadzony w drugiej części Konrad Chojnacki. W 79. minucie rywale pozostawili go bez opieki na 11. metrze, ale swoim uderzeniem nie sprawił problemów bramkarzowi Pogoni. Podobnie zresztą, jak w doliczonym czasie, gdy technicznie przymierzył zza pola karnego.
W „szesnastce” Oskara Pogorzelca też czasami robiło się gorąco, ale klarownych okazji ze strony szczecinian było jak na lekarstwo. W jednej z nich, w 45. minucie, bramkarz kaliskiej drużyny został ograny przez Patryka Paczuka, ale ten nie zdołał uderzyć do pustej siatki, w czym przeszkodził mu interweniujący Mateusz Gawlik.
KKS pokazał więc pazur, bo mimo osłabienia mógł pokonać przeciwnika. O kolejną zdobycz powalczy za tydzień we Wronkach, gdzie spotka się z rezerwami Lecha Poznań. W międzyczasie, bo już w najbliższą środę, podopieczni trenera Morawskiego zagrają o awans do półfinału Okręgowego Pucharu Polski, a ich przeciwnikiem będzie GKS Rychtal.
Michał Sobczak
***
KKS Kalisz – Pogoń II Szczecin 0:0
Żółte kartki: Tunkiewicz, Ciesielski, Jankowski, Gawlik, Palat (KKS) oraz Kowalczyk, Maćkowski (Pogoń II)
Czerwona kartka: Błażej Ciesielski (KKS, 34. min, druga żółta)
Sędziowali: Piotr Wiśniewski oraz Daniel Mateusiak i Rafał Kosek (Kujawsko-Pomorski ZPN)
KKS: Pogorzelec – Palat, Gawlik, Lis, Łepski – Ciesielski, Tunkiewicz (46 Żegleń), Domagalski (88 Stojczew), Owczarek, Kowalski (59 Chojnacki) – Jankowski (74 Nnamani)
Pogoń II: Bursztyn – Maćkowski, Kuzko, Adamczuk, Kujawa – Bochnak (80 Stefaniak), Zieliński (74 Stasiak), Kowalczyk, Żurawski (60 Pawłowski), Paczuk – Benedyczak (85 Graczyk)
Napisz komentarz
Komentarze