Lekkoatleci zakończyli halowy sezon. Był on bardzo udany dla Piotra Goździewicza, który do zmagań na otwartym stadionie może przystąpić z wielkimi nadziejami i optymizmem. Zawodnik UKS 12 Kalisz, mimo że trenuje na zniszczonych i zbyt krótkich rzutniach, bije na głowę swoich rówieśników. Pod koniec stycznia podczas zawodów w Toruniu posłał pięciokilogramową kulę na odległość 19,98 m. Ten wynik okazał się nieosiągalnym dla 18-letnich i młodszych kulomiotów z całego globu, a przecież Goździewicz w marcu skończył dopiero 17 lat. Drugi na światowych listach Białorusin Aliaksei Aleksandrowicz uzyskał 19,87 m, a trzeci Włoch Carmelo Musci, którego Goździewicz pokonał na ubiegłorocznym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy, najdalej pchał kulę na 19,82 m. Granicę 19 metrów przekroczył w tym sezonie jeszcze tylko jeden zawodnik.
– Na pewno te życiówki przywożone z każdych zawodów to zasługa mojego trenera, bo on tak układa plan treningowy, że te wyniki cały czas się polepszają. Na letni sezon nie mam przygotowanej jakiejś liczby jeśli chodzi o rezultat. Bardziej myślę, żeby dać z siebie wszystko i sprawdzić się, jak treningi przełożą się na poszczególne starty – mówił nam Piotr Goździewicz.
W zeszłym roku zdobył on złoto mistrzostw Europy juniorów młodszych, swoją dominację potwierdził też podczas zawodów w kraju. W klasyfikacji najlepszych sportowców Kalisza 2017 zajął piąte miejsce. – Sezon nie zaczął się wtedy zbyt kolorowo, ale takim przełamaniem były mistrzostwa Polski LZS. Tam właśnie uzyskałem wynik, który mnie kwalifikował na mistrzostwa Europy, w których udało mi się wygrać. Dosłownie tydzień później były mistrzostwa Polski, podczas których znów poprawiłem życiówkę i zwyciężyłem. Rok był zatem bardzo owocny – podkreśla Goździewicz.
Kaliszanin ma ogromny talent, który rozwija z roku na rok, przełamując kolejne bariery. Podopieczny Marcina Małeckiego regularnie poprawia swoje wyniki, choć warunki, w jakich musi trenować, temu nie sprzyjają.
– W ostatnim czasie w Kaliszu zbytnio się nie zmieniło pod tym względem. Nadal rzutnie są dość zniszczone i zbyt krótkie. Trening jest w dużym stopniu utrudniony. Byłoby bardzo dobrze, gdyby miasto Kalisz wsparło nas w tym, żeby zbudować nową rzutnię czy chociaż ją odnowić. Po to, żeby warunki treningowe były lepsze i żebyśmy mogli uzyskiwać coraz lepsze wyniki – nie ukrywa Piotr Goździewicz.
– Uważam, że trzeba głośno o tym mówić. Na tę chwilę rzutnia, na której trenujemy, w zasadzie nie nadaje się do profesjonalnego trenowania. A świeżo wybudowany stadion lekkoatletyczny w Kaliszu, który posiada profesjonalną rzutnię do pchnięcia kulą, jest, ale nie dla nas, bo rzucać na nim nie możemy – dodaje trener Marcin Małecki.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze