Gaz ma być wyłączony od 5 czerwca do 15 sierpnia. Taką informację znaleźli wczoraj w swoich skrzynkach mieszkańcy osiedla Asnyka. W spółdzielni urywają się telefony. – My też nic nie wiemy, dostaliśmy takie samo pismo, z którego wynika, że wyłączenie dotyczy "okolicy ulicy Asnyka". Ale których bloków konkretnie, nie wiadomo – mówi Włodzimierz Karpała, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej. - Na telefon nic nie udało mi się ustalić, dlatego od razu złożyliśmy pismo w gazowni, że po pierwsze to jest horrendalny termin, dwa – żeby podali konkrety, czyli jakiś harmonogram, następnie, żeby takie same pisma zostały dostarczone bezpośrednio mieszkańcom, bo przecież umowę na dostawę gazu podpisywali indywidualnie z gazownią. W gazowni powiedziano mi, że występuje relacja między robotami drogowymi prowadzonymi przez miasto a gazowymi, bo to w tym samym czasie się zbiegło, dlatego napisałem też do prezydenta Grzegorza Sapińskiego z prośbą o wyjaśnienie, z czego ta relacja wynika.
Spółdzielnia twierdzi, że ani miasto, ani gazownia nie uzgadniały z nią terminu prowadzenia robót, a jedynie dokumentację techniczną. A już na pewno nie było mowy o wyłączeniu gazu na tak długi czas. - Mieliśmy wymianę sieci na innych osiedlach i nigdy nie było tak długich przerw, najczęściej odbywało się to bezkolizyjnie, a niektórzy lokatorzy nawet nie zauważali przerw w dostawach gazu. 70 dni? Jestem w szoku, ja sobie tego nie wyobrażam. W każdym bloku jest po kilkadziesiąt mieszkań: w jednym 30, w innych 50, 60, a 90% lokatorów ma kuchenki gazowe. Już do mnie dzwonią niektórzy, że mam im zapewnić kuchenki elektryczne, ale przecież to nie my odłączamy gaz – dodaje Włodzimierz Karpała.
Zarówno spółdzielnia, jak i mieszkańcy z niecierpliwością czekają na jakieś szczegóły.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze