Mieszkający nie tylko w Kaliszu, ale także w różnych zakątkach kraju i świata, „asnykowcy” kochają swoją szkołę i chętnie powracają do niej, by raz jeszcze przejść się korytarzem, usiąść w swojej klasie, a przede wszystkim spotkać koleżanki i kolegów. Trzydniowy Zjazd miał bogaty program złożony nie tylko ze spotkań towarzyskich, ale także imprez oficjalnych, kulturalnych i sportowych. Po raz kolejny rozegrano mecz koszykówki „Asnykowcy kontra Jagiellonowie”, który zakończył się – zarówno w spotkaniu absolwentów, jak i obecnych uczniów – sukcesem I Liceum Ogólnokształcącego. Polecamy pełną relację z tego wydarzenia na stronie Kaliskiej Fundacji im. Kazimierza Paszyna http://www.fundacjapaszyna.pl.
Pierwsze integracyjne spotkanie odbyło się już w piątkowy wieczór w restauracji KTW. W „Wolnej Scenie Asnykowców” uczestniczyli przedstawiciele niemal wszystkich pokoleń. W sobotnie przedpołudnie uczestnicy Zjazdu przemaszerowali ulicami Kalisza, składając po drodze kwiaty w miejscach pamięci narodowej. Wyruszyli sprzed szkoły przy ulicy Grodzkiej i dotarli do auli WPA UAM, by wziąć udział w „Spotkaniu pokoleń”. Uroczystość zainaugurowali najmłodsi członkowie „asnykowskiej rodziny”, czyli obecni uczniowie I LO, którzy pod okiem swych nauczycielek przygotowali artystyczny program inkrustowany zarówno zdjęciami z dziejów szkoły i historii Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka, jak i największymi muzycznymi przebojami poszczególnych dekad. Niektóre z nich, takie jak „Wielka woda” czy „Niech żyje bal” z repertuaru Maryli Rodowicz, publiczność śpiewała razem z młodymi wykonawcami, a całość występu nagrodziła owacjami na stojąco. Drugą muzyczną niespodzianką spotkania był minikoncert Polish Stories Duo, czyli sopranistki Agnieszki Wichłacz i pianistki Moniki Woźniak, które zaprezentowały wiersze Adama Asnyka z muzyką Zygmunta Stojowskiego. Zgodnie z zapowiedziami nowego prezesa Stowarzyszenia Wychowanków, Piotra Kościelnego, nieco większy był udział w Zjeździe najmłodszych roczników z „asnykowskiej społeczności”. W ramach „Spotkania pokoleń” piętnaścioro „pierwszaków” złożyło uroczystą przysięgę i odebrało specjalne szkolne tarcze z wizerunkiem Adama Asnyka z rąk dyrektor I LO – Urszuli Janczar oraz członków Zarządu Stowarzyszenia.
Z okazji Zjazdu najserdeczniejsze życzenia Asnykowcom złożyli: w imieniu Rady Miejskiej Kalisza – Andrzej Plichta, a w imieniu pozostałych kaliskich liceów – Izabela Kotkowska, dyrektor IV LO im. Ignacego Jana Paderewskiego. Spotkanie, które prowadził Robert Kuciński (absolwent I LO z roku 1986), zakończyły przemówienia dwóch wychowanków „Asnyka” – prof. dr. hab. Piotra Łuszczykiewicza, dziekana WPA UAM (maturzysty z roku 1983) i Andrzeja Wojtyły, rektora PWSZ (maturzysty roku 1974). Mimo wcześniejszych zapowiedzi – z powodu choroby – na Zjazd nie dotarł Waldemar Kuczyński - wybitny ekonomista, komentator radia Wolna Europa, minister przekształceń własnościowych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. W pięknym liście do koleżanek i kolegów napisał: „Miałem być między Wami… Szkoda, bo właśnie 60 lat minęło, jak mury Liceum opuściłem. Tyle wspomnień”. Wspomniawszy ukochanych nauczycieli i wieloletniego przyjaciela zwrócił się do młodszych: „Bez względu na to, jak oceniacie to, co się dzieje w Polsce od kilku lat, to jest nasz wspólny kawałek globu. Starzy, jak zapewne widzicie, bardzo się z sobą pokłócili. Postarajcie się w waszym pokoleniu jakoś to poukładać. Tu jest miejsce dla wszystkich, lewicowców, prawicowców, wierzących, niewierzących, hetero, homo, także dla przybywających z innych krajów. Bądźcie tolerancyjni. Spierajcie się, ale nie zagryzajcie. Nie ufajcie zbyt pewnym siebie, amatorom prowadzenia was gdzieś według swojego widzimisię. Nie ufajcie naczelnikom i prezesom. Nie dajcie sobie odebrać wolności”. Przytoczony list Kuczyńskiego Asnykowcy nagrodzili gorącymi brawami.
Chwilę później uczestnicy Zjazdu spotkali się na tradycyjnym „Śniadaniu w szkole”, które stwarza okazję do spotkań w gronie poszczególnych pokoleń i roczników oraz zwiedzania klas i korytarzy. Najstarszym uczestnikiem XVIII Zjazdu był Tadeusz Marczyński – lekarz i astrofizyk ze Szczecina, maturzysta z roku 1951, który rozpoczął naukę w szkole przy ulicy Grodzkiej zniszczonej przez wojnę i komunistyczne władze. „Budynek był zajęty przez UB, więc byliśmy przez rok u dawnych Jagiellonek przyjaźnie przygarnięci. A gdy UB opuściło szkołę, to zostawiło ją zdemolowaną, nie tylko poniszczoną, ale także z przebudowaną aulą, gdzie mieściły się sale przesłuchań” – wspominał pan Tadeusz. „Wcześniej była tu niemiecka policja, więc byłem tu w czasie okupacji przesłuchiwany”. Starszy o kilkanaście lat Ryszard Kubiak z Warszawy, emerytowany lotnik, który zdał maturę w „Asnyku” 51 lat temu, przyjechał na Zjazd po raz czwarty i za każdym razem – jak zapewniał - towarzyszą mu coraz większe emocje. „Kiedyś mniej się wzruszałem, a teraz z racji wieku więcej. Odchodzą nasi koledzy – właśnie odwiedziłem swojego wieloletniego przyjaciela, który jest w tzw. stanie terminalnym. To rodzi nie tylko żywe, radosne wspomnienia, ale także smutek z powodu przemijania”- zauważył podpułkownik, maturzysta roku 1967.
We wspomnieniach absolwentów miesza się duma z ukończenia znakomitego liceum z radością kontynuowania przyjaźni zawiązanych właśnie w szkolnej ławie. „Pamięć, historia, tradycja, podstawy, jakie zyskaliśmy, jeśli chodzi o kształtowanie nas samych – to najważniejsze” – powiedział nam Przemysław Grzymski, maturzysta z 1986 roku. „Oprócz tego, że chodziliśmy do wspaniałego Liceum, to mieliśmy też wspaniałą klasę i te spotkania są dla nas zawsze niezwykle wzruszające” – dodaje ze łzami w oczach Danuta Świec, koleżanka z klasy. „Ale spotykamy się nie tylko na zjazdach, ale średnio raz na miesiąc lub dwa i nasza przyjaźń cały czas trwa” – informuje Violetta Olejnik. „Pielęgnujemy to, kultywujemy, spotykamy się, wspieramy się, a zatem nie tylko edukacja jest tu ważna, ale także przyjaźń, która w nas została, i dobrze nam z tym” – dorzuca Izabela Kubacka-Pawlak.
Absolwenckie zjazdy są ważnym wydarzeniem nie tylko dla byłych uczniów danej szkoły, ale także dla nauczycieli, takich jak Irena Magnuszewska, która uczyła biologii w Liceum Asnyka ponad 40 lat. „Przychodzę tu między innymi po to, żeby usłyszeć o sukcesach moich wychowanków, a mam ich bardzo wielu, wśród nich wielu profesorów” – mówi z dumą pani Irena otoczona wianuszkiem swoich dawnych uczniów. Zjazdy Wychowanków odbywają się co pięć lat, więc wcale nie tak często. Lepiej ich nie przegapiać, by potem nie żałować tak jak maturzystka z roku 1973. Teresa Wojciechowska-Cieślak powiedziała nam: „Jestem pierwszy raz na Zjeździe, mimo że to jest już osiemnasty, czyli przegapiłam mnóstwo. Bardzo żałuję i teraz już do końca życia będę co pięć lat tu na pewno”. Bo Zjazd Absolwentów jest magiczną podróżą w przeszłość, która sprawia, że nie tylko powracamy pamięcią do szkolnych lat, ale – w towarzystwie przyjaciół i znajomych – znów mamy kilkanaście lat. I to uczucie jest bezcenne. Przypływ energii sprawił, że blisko 200 absolwentów spośród – szacunkowo rzecz ujmując – około tysiąca uczestników Zjazdu zdecydowało się na uczestnictwo w Balu Asnykowca, by śpiewać i tańczyć… do świtu.
R. Kuciński, zdj. autor, E. Smolińska
Napisz komentarz
Komentarze