Jak na derby przystało, sportowej bitwy na parkiecie i bezpardonowych zagrań było pod dostatkiem. Tyle tylko, że emocje zakończyły się w zasadzie w 50. minucie spotkania. Podopieczni Marcina Lijewskiego odskoczyli wtedy, po serii najpierw trzech, a potem pięciu bramek, na 27:19 i mogli ze spokojem spoglądać na upływające sekundy, a nawet być już myślami przy kolejnej potyczce.
– Nie poradziliśmy sobie w obronie, nie potrafiliśmy zatrzymać dysponujących bardzo dobrym rzutem rozgrywających z Gdańska. Nie powinniśmy dopuścić do tego, żeby rywale uciekli nam na tak duży dystans, nawet jeśli graliśmy w osłabieniu – podkreślał po meczu trener Energa MKS, Paweł Rusek.
Do chwili przestoju końcowe rozstrzygnięcie było trudne do przewidzenia. W pierwszej połowie gospodarze najczęściej prowadzili różnicą jednego trafienia, choć przez chwilę tracili do przyjezdnych dwie bramki. Na przerwę udali się jednak w lepszych nastrojach od gdańszczan, mając minimalny zapas przewagi (13:12). Suma nieszczęść zaczęła się po 40. minucie. Wtedy miejscowi tracili do rywali jednego gola (17:18), ale kolejny dziesięciominutowy fragment przegrali 2-9 i mogli zapomnieć o dobrym wyniku.
– Staraliśmy się gonić, zmieniliśmy system obrony, ale tak naprawdę była to już tylko kosmetyka wyniku, a nie walka o zwycięstwo. Oczywiście walczyliśmy i wierzyliśmy do końca, to było widać, ale realnie patrząc było za mało czasu, a strata bramkowa była zbyt duża, aby ją odrobić – nie ukrywa trener Rusek.
Dobrą zmianę w końcówce dał Kamil Adamski, który w ciągu zaledwie czterech minut zapisał na swoje konto aż pięć bramek. Zresztą cały zespół zagrał w finałowym fragmencie zdecydowanie lepiej, rzucił dziewięć goli, przy trzech przeciwników. Pozwoliło to jednak tylko skrócić dystans do dwóch trafień. Przegrana była nieunikniona, ostatecznie MKS uległ Wybrzeżu 29:31.
Dodać należy, że w 54. minucie miała miejsce sytuacja niespotykana do tej pory podczas spotkań w Arenie. Czerwoną, a następnie niebieską kartką ukarany został Michał Czerwiński. Co to oznacza? Prawdopodobnie wykluczenie z kolejnego pojedynku. W raporcie sędziowskim czytamy, że lewoskrzydłowy kaliskiej drużyny „z premedytacją uderzył przeciwnika pięścią w tułów”.
Kaliszanie muszą szybko wyciągnąć wnioski z niedzielnej porażki, czwartej w sezonie. W czwartek czeka ich bowiem starcie na trudnym terenie w Opolu.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – Energa Wybrzeże Gdańsk 29:31 (13:12)
Energa MKS: Padasinow, Zakreta – Szpera 7, Adamski 5, Krycki 4, Pilitowski 4, Drej 3, Kniaziew 3, Bożek 1, Misiejuk 1, Wojdak 1, Czerwiński, Kwiatkowski
Kary: 12. min
Czerwona kartka: Michał Czerwiński (54. min, za uderzenie przeciwnika)
Rzuty karne: 3/4
Energa Wybrzeże: Witkowski, Chmieliński – Kondratiuk 10, Oliveira 7, Komarzewski 3, Salacz 3, Wróbel 3, Papaj 2, Frańczak 1, Rutkowski 1, Sulej 1, Bednarek, Gajek, Prymlewicz
Kary: 18. min
Rzuty karne: 7/9
Sędziowali: Jakub Jerlecki oraz Maciej Łabuń (Szczecin)
Widzów: 2550
Napisz komentarz
Komentarze