Energa MKS ma w kadrze dwóch lewoskrzydłowych, ale żaden z nich nie będzie mógł zagrać w czwartek. Powody absencji są różne. Michał Bałwas nabawił się kontuzji podczas spotkania w Głogowie i do gry wróci nieprędko, być może dopiero w grudniu. Z kolei Michał Czerwiński odcierpi karę wykluczenia za faul z ostatniego meczu z Wybrzeżem, za który obejrzał niebieską kartkę. Lewe skrzydło kaliskiej siódemki zostało więc urwane i trzeba szukać alternatywnych rozwiązań. – W tej chwili nie mamy do dyspozycji nominalnych lewoskrzydłowych. Jest to problem, ale musimy sobie z nim radzić. Nikogo nowego nie sprowadzimy, dlatego będziemy się starali przystosować innego zawodnika na tę pozycję – oznajmia trener Paweł Rusek.
Już w Głogowie bliżej lewej linii boiska wystąpił środkowy rozgrywający Kamil Adamski i niewykluczone, że podobne zadania będzie miał w Opolu. Niemniej jednak nawet osłabiony kadrowo MKS jest w stanie powalczyć z Gwardią. Wiadomo, że to zespół mocny, ale podobnie jak team znad Prosny nie zaczął tego sezonu najlepiej. Po sześciu kolejkach ma na swoim koncie siedem punktów, tylko oczko więcej od ubiegłorocznego beniaminka. Na dodatek jest w trakcie rywalizacji o awans do kolejnej rundy Pucharu EHF, więc koncentracja opolan może być rozproszona. – To bardzo trudny przeciwnik, ale wielokrotnie powtarzałem, że w PGNiG Superlidze nie ma łatwych rywali. Każdy z każdym może wygrać, pomijając oczywiście Kielce. Nawet Płock jest do ugryzienia, co pokazał wynik spotkania z Górnikiem Zabrze. Dlatego też w Opolu na pewno powalczymy i pojedziemy tam, jak zawsze zresztą, po zwycięstwo – przekonuje trener Rusek.
Mecz Gwardii z Energą MKS rozegrany zostanie awansem z zaplanowanej na weekend siódmej serii spotkań PGNiG Superligi. Początek czwartkowego spotkania w Opolu wyznaczono na godzinę 18:30.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze