Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Mamy teczkę Edwarda Prusa. Współpracował z SB, czy ktoś go wrabia? ZDJĘCIA

Dokumentów świadczących o donoszeniu nie ma, ale jest oświadczenie o rozpoczęciu współpracy ze służbami PRL. Teczka radnego Edwarda Prusa, o istnieniu której opinia publiczna dowiedziała się przed dwoma tygodniami, liczy zaledwie kilka stron. Jednak pokazuje, że radny składając oświadczenie lustracyjne, „zapomniał” o przyznaniu się do krótkiego epizodu w swoim życiu, kiedy to używał pseudonimu „Cora”. Sam zainteresowany twierdzi, że podpis budzi jego wątpliwości, ale równocześnie dodaje, że "w wojsku podpisywało się różne rzeczy" i zapowiada, że udowadniać nic nie będzie, ale chce wystąpić o status poszkodowanego. Jednak pytanie brzmi, dlaczego cztery lata temu IPN przeprowadził pozytywną lustrację kaliszanina?
Mamy teczkę Edwarda Prusa.  Współpracował z SB, czy ktoś go wrabia? ZDJĘCIA

Instytut Pamięci Narodowej w Łodzi. Tutaj znajduje się teczka radnego Edwarda Prusa. Znajduje od lat i o jej istnieniu instytucja wiedziała. Świadczą o tym wpisy w kwerendzie. Z pewnością dokumenty były przeglądane i opracowywane w 2008 roku i ponownie w 2013. Kilka miesięcy później Edward Prus, do niedawna kandydat na radnego z ramienia Wspólnego Kalisza, stowarzyszenia założonego przed poprzednimi wyborami m.in. przez Grzegorza Sapińskiego, złożył oświadczenie lustracyjne. Zapewnił w nim, że nigdy nie był współpracownikiem komunistycznych służb.

Jednak w ostatnim tygodniu września kaliskie redakcje otrzymały maile z informacją o istnieniu teczki sygnowanej pseudonimem „Cora”. Taki miał przybrać 20 października 1986 roku właśnie Edward Prus. Ten w reakcji na doniesienia prasowe zrezygnował z ponownego ubiegania się o mandat radnego z obecnej listy Grzegorza Sapińskiego i zapewniał, że nigdy nie współpracował, że niczego nie podpisywał i nigdy nie donosił.

„Ma pozytywny stosunek do władz komunistycznych”

Zapowiedział, że złoży wniosek do IPN, by potwierdzić, że teczka istnieje i sprawdzić, co w niej jest. Pozwolenie o wgląd do dokumentów złożyliśmy także my. Na pozytywną odpowiedź czekaliśmy trzy dni. 1 października mogliśmy zweryfikować informacje o istnieniu teczki, a także jej zawartość – niektóre plotki głosiły, że ma kilkaset stron.

W rzeczywistości jest ich zaledwie 9. Pierwsza to „Karta osobowa tajnego współpracownika” ze wszystkimi danymi oraz charakterystyką Edwarda Prusa, stwierdzeniem, że ma pozytywny stosunek do władz komunistycznych i będzie inwigilować środowisko żołnierzy zasadniczej służby wojskowej, którą też w tym czasie sam odbywał. Jednak znacznie ważniejsze jest zobowiązanie o chęci współpracy z 1986 roku, z podpisem radnego. - Nie podoba mi się ten podpis tutaj. Ja jestem tym zaskoczony. Ja niczego takiego nie podpisywałem – zapewniał Edward Prus, któremu pokazaliśmy dokumenty znajdujące się w łódzkim oddziale IPN. - Były sytuacje, gdzie podpisy wielu podrabiano, ale ja na pierwszy rzut oka mogę powiedzieć, że tego zobowiązania nie podpisywałem – stwierdził Prus.

To nie jego podpis?

Skąd zatem wzięła się teczka? I czy Edward Prus będzie chciał się tego dowiedzieć?  Jak mówi najpierw musi sam zajrzeć do teczki. Wniosek złożył w tym samym dniu, kiedy my odwiedziliśmy IPN. I nadal czeka na pozwolenie. - W  wojsku bywało różnie. Ci wiedzą, którzy byli. Nieraz było tak, że człowiekowi się nie chciało mówić o tym, co z nim w wojsku robiono. I wiele rzeczy było podpisywane w wojsku jak chociażby odesłanie odzieży do domu cywilnej. Momentów, gdzie podpisy się składało w wojsku było bardzo dużo – odpowiada na pytanie, czy będzie chciał u grafologa potwierdzić, że to nie jego podpis.

Z lewej: podpis z teczki IPN. Z prawej: podpis Edwarda Prusa na oświadczeniu majatkowym z 2018 r. 

- Dla mnie kluczową sprawą jest, że nie miał nikt z mojego powodu krzywdy, że nie ma śladów, że na kogoś donosiłem. I powtarzam jeszcze raz, ja na nikogo nigdy, pod przysięgą na Boga, nie donosiłem i nie współpracowałem z tymi służbami.

Faktycznie śladów współpracy nie ma. Poza kartą osobową i zobowiązaniem jest jeszcze jedno odręczne, sygnowane nazwiskiem Edward Prus, pismo. Oświadczenie o zakończeniu współpracy z adnotacją o gotowości do niej. Takie radny miał podpisać 25 kwietnia 1988 roku. Pytanie jak to się stało, że przed poprzednimi wyborami, kiedy kaliszanin startował w wyborach pozytywnie przeszedł lustrację?

Niezlustrowany

IPN odpowiada: "…informuję, iż Oddziałowe Biuro Lustracyjne w Łodzi dotychczas nie prowadziło analizy oświadczenia lustracyjnego złożonego przez Edwarda Aleksandra Prusa. Kolejność prowadzonych analiz złożonych oświadczeń lustracyjnych określona została w artykule 52e ust. 1 i 2 Ustawy z dnia 18.12.1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Nadmieniam, że w ciągu jednego roku biuro poddaje analizie około tysiąca oświadczeń złożonych przez osoby pełniące funkcje publiczne wskazane w art. 4 Ustawy z dnia 18.10.2006 roku o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów. W toku rzeczonej analizy ocenie poddaje się zasób archiwalny Instytutu Pamięci Narodowej, jak też wykonuje się czynności uregulowane w art. 52e ust. 3 i 3a cyt. Ustawy z dnia 18.12.1998 roku"  - czytamy w piśmie podpisanym przez prokuratora Jarosława Chrzęsta, naczelnika Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Łodzi.

Oznacza to tyle, że w pierwszej kolejności sprawdzani są kandydaci na posłów, senatorów lub włodarzy miast. Osoby, które przyznały się do współpracy, ale nie były agentami. Być może decyduje też grubość teczki? W przypadku Edwarda Prusa ta zdecydowanie do imponujących nie należy. Jednak może zastanawiać wpis w dokumencie, który do teczki jest dołączony. W Kartotece stworzonej przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Kaliszu z czasów, kiedy pochodzi teczka, w rubryce karalność, widnieje „6” – w IPN nie uzyskaliśmy odpowiedzi, co ona oznacza. Być może Edward Prus stwierdzając, że w wojsku bywało różnie i nikomu się o tym nie mówiło, miał na myśli, że takie adnotacje były kartą przetargową dla agentów werbujących lub szantażujących żołnierzy?

Pytanie brzmi, czy radnego, który twierdzi, że niczego nie podpisywał, ale też nie będzie udowadniać, że podpis jest sfałszowany można uznać za kłamcę lustracyjnego? On sam zapowiedział, że wystąpi o status poszkodowanego. - Czuje się pomówiony. Efektów współpracy nie ma, a ktoś nadal gra teczką, gdzie nie do końca widomo, kto ten podpis złożył – kwituje sytuację.

Jeśli jednak okaże się, że Edward Prus skłamał w oświadczeniu i zostałby uznany za kłamcę lustracyjnego, może ponieść konsekwencje. W polskich sądach zapadają wyroki w podobnych sprawach – zazwyczaj 3-letniego zakazu sprawowania funkcji publiczne; to najniższy wymiar kary.

Agnieszka Walczak, zdjęcia IPN, arch.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
pochmurnie

Temperatura: -1°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 15 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: Ha ha HalskiTreść komentarza: Darmowe? Chyba w parku miejskim, albo pod mostem na Warszawskiej...Data dodania komentarza: 22.11.2024, 20:22Źródło komentarza: Tego jeszcze u nas nie było DARMOWE SPOTKANIE W KALISZUAutor komentarza: kkkkTreść komentarza: Bloki wybudowane przez KSM w Kaliszu w latach siedemdziesiątych miały taki wynalazek. Od środka klamka a na zewnątrz tylko gałka do zatrzaśnięcia drzwi za sobą przy wyjściu z mieszkania. Córka sąsiadów często zatrzaskiwała drzwi i przychodziła do mieszkania moich rodziców by przez balkon który był obok wejść do swojego domu.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:29Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: kaliszaninTreść komentarza: 15 minut temu komentarz miał jedną zieloną i jedną czerwoną łapkę,"życie" gratuluję inwencji oraz oszustwa!Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:26Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: klaTreść komentarza: Skoro policja stwierdziła,że wszystko jest w porządku to rozpatrywanie zdarzenia pod kątem wyjścia matki i pozostawienia samego malucha jest bezcelowe.Mogła wyjść z mieszkania aby list od listonosza odebrać,posprzątać klatkę schodową na swojej kondygnacji,oddać sąsiadce pożyczony cukier,a nawet nagły przeciąg mógł drzwi zatrzasnąć.Błędem jest stosowanie przy małym dziecku zatrzaskowego zamka.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:00Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) WSK "PZL-KALISZ" S.A. zatrudni pracownika na stanowisko: OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer). Do zadań pracownika będzie należeć: Realizacja zadań zgodnie z dokumentacją techniczną Obsługa obrabiarek skrawających Kontrola detali przy użyciu narzędzi pomiarowych Przestrzeganie procedur jakościowych i zasad BHP Od kandydatów oczekujemy: Wykształcenie techniczne Umiejętność pracy z dokumentacją techniczną Praktyczna znajomość przyrządów i metod pomiarowych Znajomość podstaw obróbki skrawaniem Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku Nastawienie na wysoką jakość pracy Gotowość do pracy zmianowej Rodzaj umowy o pracę: umowa o pracę Miejsce pracy: Kalisz W zamian oferujemy: Wdrożenie do pracy Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Długoterminowe perspektywy Satysfakcjonującą pracę w przyjaznej atmosferze Pakiet socjalny Aplikację można składać osobiście w siedzibie firmy: WSK "PZL-KALISZ" S.A. ul. Częstochowska 140, 62-800 Kalisz lub przesłać na e-mail: [email protected] W aplikacji prosimy o umieszczenie klauzuli: Na podstawie art. 7 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Oz. Urz. UE.L Nr 119, str. 1), dalej "ROOD": oświadczam, iż wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego"PZL-KALISZ" S.A. z siedzibą w Kaliszu (62-800) przy ul. Częstochowskiej 140, zwaną dalej WSK "PZL-KALISZ" S.A., moich danych osobowych zawartych w aplikacji w celu rekrutacji na stanowisko: PRACOWNIK PRODUKCYJNY Informacja dla kandydatów do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-KALISZ" S.A. znajduje się pod adresem Polityka RODO ( wsk.kalisz.pl ) Zastrzegamy sobie możliwość kontaktu tylko z wybranymi kandydatami.
Reklama