To była szybka robota. Kaliski zespół potrzebował zaledwie 21. minut, aby wbić rywalom trzy gole. Jak się później okazało, w zupełności wystarczyły one do tego, aby dopisać do swojego dorobku kolejną pełną pulę punktów – dziewiątą w tej kampanii i ósmą z rzędu. Goście odpowiedzieli tylko raz, po niespełna kwadransie drugiej połowy. Przez większość spotkania byli jedynie tłem dla nowego wicelidera.
To, co najlepsze, KKS pokazał w pierwszej połowie. Była ona doskonałym odzwierciedleniem potencjału ekipy Dariusza Marca. Przewaga w posiadaniu piłki i ilości sytuacji była wręcz miażdżąca. Goście rzadko przekraczali linię środkową boiska, a Adam Wasiluk znacznie częściej miał kontakt z piłką podczas rozgrzewki niż w początkowych trzech kwadransach meczu. I z takiego obrazu rywalizacji wyłoniły się trzy szybko strzelone gole.
Jako pierwszy przyjezdnych napoczął Mateusz Gawlik. W ósmej minucie stoper KKS-u zachował się w polu karnym rywali niczym rasowy snajper, otwierając wynik pewnym strzałem w długi róg. Asystował mu Hubert Antkowiak, który nieco później sam wpisał się na listę strzelców. Napastnik kaliskiej drużyny idealnie wyszedł do centry na bliższy słupek, dołożył nogę i było 2:0. Zanim futbolówka zatrzepotała w sieci, odbiła się jeszcze od poprzeczki. Antkowiaka obsłużył przy tym trafieniu Robert Tunkiewicz, który pozazdrościł kolegom skuteczności i również znalazł sposób na pokonanie bramkarza Wdy. I trzeba przyznać, uczynił to w pięknym stylu. W 21. minucie przełożył sobie piłkę z prawej na lewą nogę i przymierzył nie do obrony z okolicy 20 metra. To był nokaut, a przecież równie dobrze jeszcze przed przerwą gospodarze mogli podwoić swoją bramkową zdobycz. Klasycznego hat-tricka powinien skompletować Antkowiak, który nie wykorzystał dwóch praktycznie stuprocentowych okazji. Najpierw uderzył nad bramką, a potem jego strzał obronił Bartosz Piotrowski. W obu sytuacjach na jego drodze stał już tylko golkiper ze Świecia. Do siatki mógł ponadto trafić po ładnej akcji Mateusza Żebrowskiego i wstrzeleniu piłki w pole bramkowe, ale tym razem napastnikowi KKS-owi przeszkodzili nieco obrońcy Wdy. Przy stanie 1:0 bliski szczęścia był natomiast Ivan Vidal Gonzalez, który minął już bramkarza, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie sytuację wyjaśniła defensywa gości.
O ile pierwsze trzy kwadranse były w wykonaniu kaliszan wręcz perfekcyjne, o tyle trzy kolejne zupełnie nie pasowały do obrazu, jaki kibice widzieli przed przerwą. Gospodarze, chyba nieco uśpieni pewnym prowadzeniem i dominacją nad przeciwnikiem, oddali mu trochę pola, przez co podopieczni Marcina Olejniczaka coraz śmielej poczynali sobie w ataku. W efekcie w 59. minucie wyprowadzili kontrę, która zakończyła się honorowym dla nich trafieniem. Prawą stroną urwał się wówczas Karol Maliszewski i płasko zacentrował do Wojciecha Ernesta, który oszukał Wasiluka i skierował piłkę do pustej siatki. Miejscowi, niby częściej utrzymywali się przy futbolówce, ale nie miało to wymiernego przełożenia na strzeleckie sytuacje. Jedyne, godne odnotowania, były dziełem Roberta Tunkiewicza, który w 61. minucie trafił z rzutu wolnego w boczną siatkę, a 120 sekund później z jego ładnym uderzeniem z trudem poradził sobie bramkarz Wdy.
Przystępując do sobotniej potyczki piłkarze KKS-u wiedzieli, że nie dogonią w 13. kolejce lidera ze Stężycy (ten nieco wcześniej pokonał po golu w ostatnich sekundach KP Starogard Gdański). Była jednak szansa na pozycję wicelidera i została ona przez kaliszan w pełni wykorzystana. Ósme z rzędu ligowe zwycięstwo wywindowały ich na drugie miejsce. Strata do prowadzącej ekipy wynosi zaledwie punkt, a przewaga nad trzecim Mieszko Gniezno dwa oczka. To, który zespół zostanie mistrzem jesieni, rozstrzygną najbliższe serie spotkań. „Trójkolorowych” czekają teraz niezwykle ważne pojedynki – wyjazdowy z Kotwicą Kołobrzeg i domowy z Radunią Stężyca.
Michał Sobczak, wideo: Norbert Gałązka
***
KKS Kalisz – Wda Świecie 3:1 (3:0)
Mateusz Gawlik 8, Hubert Antkowiak 17, Robert Tunkiewicz 21 – Wojciech Ernest 59
Żółte kartki: Hordijczuk (KKS) oraz Czerwiński, Wróblewski (Wda)
Sędziowali: Eliasz Pawlak (Śrem) oraz Tomasz Nowicki (Szamotuły) i Piotr Bacia (Poznań)
Widzów: 500
KKS: Wasiluk – Owczarek, Gawlik, Lis, Staszak (46 Kieliba) – Żebrowski, Tunkiewicz, Hordijczuk, Stefaniak (56 Gabriel Vidal) – Ivan Vidal (69 Palat), Antkowiak
Wda: Piotrowski – Wróblewski, Żurowski, Kocieniewski (46 Wietrzykowski), Kiełpiński (46 Ratkowski) – Maliszewski, Kujawka, Wenerski, Czerwiński, Wójtowicz (69 Tomczak) – Ernest (82 Kowalski)
Napisz komentarz
Komentarze