Z bycia pasjonatem i modelarzem rzeczywiście się nie wyrasta. Można rzec, że wiek działa tu tylko na korzyść. Po latach spędzonych nad modelami czołgów, kolejek czy samolotów nie tylko pogłębia się wiedza na ich temat, ale i efekty pracy są coraz bardziej satysfakcjonujące. Pan Marian Gabrysiak (na zdj.) modele samolotów składa od 7. roku życia. Teraz nie liczy ani lat, ani złożonych modeli, a swoją pasją próbuje zarazić wnuka Oskara, bo według niego modelarstwo nie tylko zapewnia miłe spędzanie czasu, ale i kształtuje charakter i pozwala pogłębić swoją wiedzę. - Bo trzeba szukać w dokumentacjach, jaki samolot jak wyglądał, kto go pilotował i w ten sposób tę historię się troszeczkę powtarza – mówi.
Marian Gabrysiak zaraził swoją pasją wnuka Oskara
Dla wielu wystawców to właśnie zamiłowanie do historii było początkiem przygody z modelarstwem. Przykładem jest Zbigniew Szubert, który ma w swojej kolekcji ponad 60 polskich, radzieckich czy brytyjskich czołgów. - Kiedy się buduje model, to model jest efektem końcowym całej historii. Najpierw trzeba poznać, w jakich walkach dany egzemplarz brał udział, kto nimi jeździł, jak był skonstruowany. Dopiero na podstawie tej wiedzy i dokumentacji fotograficznej, którą się zdobędzie - najczęściej z jakiś książek - buduje się model – wyjaśnia Zbigniew Szubert (na zdj.).
I kiedy już powstanie, to cieszy nie tylko właściciela. Frekwencja kaliszan na tegorocznych Dniach Pasjonata i Modelarza udowodniła, że nie trzeba budować modeli, by się nimi zachwycać. Miniaturami samochodów, czołgów i kolejek oczarowane były zarówno dzieci, jak i ich rodzice. Warto było przyjść jednak nie tylko ze względu na modele. Wystarczyło wyjść z Areny i przejść na rolkowisko, by podziwiać pojazdy RC, które jeżdżąc, latając i pływając, zadziwiały szybkością i dokładnością wykonania. To właśnie kaliski Team RC otrzymał z rąk prezydenta miasta Janusza Pęcherza Grand Prix wystawy. - Budujemy te modele około roku, także mnóstwo pracy jest w nie włożonej, mnóstwo czasu poświęconego – opowiada nam Artur Rudowicz, który odebrał puchar. - Efekt jest naprawdę zadziwiający i sprawiający nam dużo przyjemności. Są to modele niepowtarzalne, których nie można spotkać ani w Polsce, ani na świecie - dodaje
Na kaliszan czekały nie tylko modele, ale i wozy bojowe, zabytkowe samochody, postacie i stroje z ,,Gwiezdnych Wojen’’, pokazy walk, grupy rekonstrukcyjne, a także z pewnością najgłośniejsza atrakcja imprezy, czyli silnik odrzutowy. Zabrakło jednego: informacji o możliwych skutkach ubocznych uczestniczenia w takiej imprezie. Bo przebywania w otoczeniu tych małych i wielkich cudów techniki grozi złapaniem bakcyla. Ale jakże przyjemnego bakcyla.
Relację z dni modelarza zobaczycie w dzisiejszym wydaniu Magazynu Miejskiego 22.09.2014 r.
Katarzyna Krzywda, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze