Po remisie z Górnikiem Zabrze wydawało się, że kaliska siódemka odzyskuje rezon i zacznie regularnie punktować. Powrót na superligowe parkiety po ponad dwutygodniowej przerwie miał jednak gorzki smak. W Gdyni podopieczni Pawła Ruska przegrali z miejscową Arką, mimo że byli faworytami tego pojedynku. Wszak rywale nie zainkasowali wcześniej żadnej zdobyczy. W kontekście walki o czołową ósemkę rozgrywek strata punktów w sobotniej konfrontacji może kaliszan drogo kosztować.
W starciu z czerwoną latarnią ligi ekipa MKS-u ani razu nie wyszła na prowadzenie. Ba, nawet nie remisowała. Kilka razy za to łapała kontakt z przeciwnikiem, bynajmniej jednak nie jest to powód do dumy. To, co zawiodło najbardziej, to skuteczność. Zwłaszcza z linii siódmego metra, bo nie po raz pierwszy w tym sezonie szczypiorniści znad Prosny marnowali karne. Tym razem cztery. W dodatku często obijali bramkarza Arki Macieja Pieńczewskiego, który bronił na poziomie 40 procent.
Kaliszanom od początku ten mecz się nie układał. Na powitanie stracili trzy gole, a już w dziewiątej minucie przy stanie 3:7 zostali wezwani przez trenera Pawła Ruska na chwilę przerwy. Tuż przed półmetkiem powiało optymizmem, gdy powracający do gry po kilkutygodniowej przerwie Michał Bałwas rzucił gola na 11:12. Ale odpowiedź miejscowych była natychmiastowa i po chwili strata wzrosła do trzech trafień (12:15). W drugiej połowie sytuacja przyjezdnych dość szybko się skomplikowała, bo już po czterech minutach tracili oni do rywali pięć bramek (13:18). W 46. minucie dystans dzielący obie ekipy wynosił już sześć goli (15:21). Zryw w ostatnich fragmentach, gdy po trafieniu Bałwasa w 57. minucie było 23:25, dawał jeszcze nadzieje na choćby remis, ale te szybko zostały rozwiane, bo gospodarze odpowiedzieli dwiema bramkami w niespełna 60 sekund. Ostatecznie MKS uległ Arce 24:28.
Sytuacja siódemki znad Prosny w superligowej tabeli jest nie do pozazdroszczenia. Tylko dwa zwycięstwa w dziewięciu meczach to dorobek, z którego kaliszanie na pewno nie mogą być zadowoleni. I w praktyce nie sposób będzie go poprawić po następnej potyczce. We wtorek do Areny zawita bowiem niepokonana ekipa PGE Vive Kielce.
(mso)
***
Arka Gdynia – Energa MKS Kalisz 28:24 (15:12)
Arka: Pieńczewski, Zimakowski – Kamyszek 7, Ćwikliński 5, Da Silva Mollino 4, Souza 4, Rychlewski 3, Olszewski 2, Przysiek 2, Janikowski 1, Jamioł, Jasowicz, Lisiewicz.
Kary: 14. min. Czerwona kartka: Rafał Rychlewski (59. min, gradacja kar). Rzuty karne: 2/3.
Energa MKS: Zakreta, Padasinow – Adamski 5, Krycki 5, Bałwas 3, Drej 3, Kniaziew 3, Pilitowski 2, Szpera 2, Czerwiński 1, Bożek, Kwiatkowski, Misiejuk.
Kary: 6. min. Rzuty karne: 6/10.
Sędziowali: Dariusz Mroczkowski i Jakub Mroczkowski (Sierpc)
Widzów: 1000
Napisz komentarz
Komentarze