Tego psa właściciel przywiązał do drzewa i zostawił w lesie. Wcześniej skleił mu łapy taśmą klejącą.
Zatłukł łopatą psa sąsiadów
Ostatni wyrok zapadł w czwartek, 18 kwietnia. Usłyszał go 31-letni mieszkaniec powiatu ostrowskiego. Mężczyzna w lipcu 2018 roku zabił psa sąsiadów, łopatą obciął mu łeb, a ciało zakopał. Początkowo Robert G. przyznał się do winy, ale już w sądzie odwołał zeznania WIĘCEJ. Jednak argumenty prokuratury sprawiły, że został skazany na 1,5 roku bezwględnego więzienia. Przez 5 lat nie może posiadać też posiadać zwierząt i musi wpłacić na konto ostrowskiego schroniska dla zwierząt 4 tysiące złotych.
Wyrok ma też działać prewencyjnie i pokazać, że tego typu zbrodnie są surowo karane. - Stąd też prokuratorzy kierują do sądu akty oskarżenia i w większości nie godzą się, nawet jak sprawca chce poddać się dobrowolnie karze, na taką formę zakończenia postępowania uznając, że cele postępowania mogą być osiągnięte w momencie kiedy będzie przeprowadzona cała rozprawa sądowa. I też pilnujemy, żeby w takich sprawach zapadały surowe kary - podkreśla Cecylia Majchrzak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.
Robert G. ma spędzić w więzieniu 1,5 roku
Skleił psu łapy i przywiązał do drzewa
Wyrok pół roku bezwzględnego więzienia usłyszał także Szymon J. Mężczyzna w lipcu 2017 roku psu, którego wziął wcześniej z ostrzeszowskiego schroniska, skleił łapy taśmą klejącą i przywiązał do drzewa w lesie w Wielowsi. Biga została uratowany, bo jej skomlanie usłyszał spacerowicz. Suka była wycieńczona i wystraszona.
Jej oprawca do winy się nie przyznał i przekonywał, że kocha zwierzęta. Jednak tego, którym miał się zająć potraktował na tyle brutalnie, że sąd w te dobre intencje nie uwierzył. Oprócz więzienia Szymon J. ma 3-letni zakaz posiadania zwierząt i musi wesprzeć schronisko kwotą 2 tysięcy złotych WIĘCEJ Mężczyzna odwołał się od wyroku.
Ten oprawca przywiązał psa do drzewa i zostawił na pewną śmierć
Rok pozbawienia wolności to kara dla 66-letniego rolnika spod Ostrowa Wielkopolskiego, który przez kilka miesięcy głodził i więził zwierzęta gospodarcze. Kiedy w kwietniu 2018 roku na jego posesji pojawili się przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Weterynarii znaleźli padłe zwierzęta, często przewieszone przez balustrady boksów w oborze, co świadczy o tym, że krowy próbowały się uwolnić. Pozostałe - pięć krów i byk oraz cztery świnie - były wygłodniałe, wycieńczone, brodziły we własnych odchodach i mieszkały w sąsiedztwie padłego bydła. W marcu tego roku gospodarzowi zasądzono także 7-letni zakaz posiadania zwierząt oraz 10-letni zakaz prowadzenia działalności związanej z hodowlą bydła i trzody WIĘCEJ
Żyły w klatkach dla królików, we własnych ochodach
10-letni zakaz posiadania psów ma od stycznia tego roku 42-letnia Anna M., mieszkanka powiatu kaliskiego, która przez kilka lat prowadziła pseudohodowlę ponad 100 maltańczyków. Psy żyły w fatalnych warunkach, wiele z nich w małych w klatkach dla królików, we własnych odchodach, bez dostępu do jedzenia i wody WIĘCEJ.
Kobieta za wielomiesięczne zaniedbywanie zwierząt została skazana w kwietniu ubiegłego roku na 7 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. - Świadkowie, którzy wskazywali jakie te psy miały obrażenia, już pomijając kwestie estetyczne czyli tych dredów, zaniedbania fizycznego, ale te psy miały odparzenia, cierpiały. Ich schorzenia powodowały, że te psy absolutnie cierpiały, to potwierdziła przed sądem biegła - argumentowała w kwietniu ubiegłego roku podczas ogłaszania wyroku sędzia Joanna Urbańska – Czarnasiak.
Annie M. spod Kalisza odebrano wszystkie psy
Gilotynował karpie tępym ostrzem
Sporo emocji w całej Polsce wywoła też sprawa Wojciecha Cz., który na początku tego roku został skazany na 3 miesiące więzienia za gilotynowanie karpi bez znieczulenia WIĘCEJ. Swoją działalność prowadził na krotoszyńskim targowisku przed Bożym Narodzeniem. Kara jest najniższa z możliwych, ale bezwzględna, ponieważ 60-latek już wcześniej miał konflikt z prawem. Musi też zapłacić tysiąc złotych na Towarzystwo Ochrony Zwierząt w Krotoszynie.
Dramat zwierząt na fermie norek
Zabicie przynajmniej jednej norki i znęcanie się nad zwierzętami hodowanymi na fermie w Masanowie (pow. ostrowski) prokuratura zarzuciła dwóm mężczyznom, którzy tam pracowali. Jesienią 2016 roku do sieci trafił kilkuminutowy film WIĘCEJ (całe nagranie miało 200 godzin), wykonany przez jednego z członków stowarzyszenia Otwarte Klatki, który zatrudnił się w przedsiębiorstwie. Przed sądem stanęli Jarosław J. i Damian Z. Pierwszy został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Przez ten czas nie może także posiadać zwierząt. Wyrok dla drugiego to 1,5-roczny wyrok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz dozór kuratora. Obaj musieli też wpłacić na rzecz schroniska w Wysocku Wielkim po 2 tysiące złotych.
Maksymalna kara za znęcanie się nad zwierzętami wynosi 5 lat więzienia.
AW, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze