W sobotę kaliszanie odnieśli ważne zwycięstwo. Bo przełamali się po serii trzech remisów, a nadto pokonali rywala, który urwał już sporo punktów ekipom z czołówki, zachowując przy tym kontakt z prowadzącymi w tabeli grupy drugiej III ligi rezerwami Lecha Poznań. – Styl był podobny do tego, który zaprezentowaliśmy w Pelplinie. Gdzieś od 60. minuty czegoś nam brakuje i do 80. minuty mamy przestój, co było też widać w starciu ze Świtem. Ale w tym momencie styl nie jest najbardziej istotny. Liczą się trzy punkty, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że przy kolejnej stracie praktycznie nie liczylibyśmy się już w grze o awans do drugiej ligi – podkreśla trener Majak.
Losy sobotniego spotkania ważyły się niemal do samego końca. Dopiero gol Todora Trayanova w 88. minucie na 3:1 rozwiał wszelkie wątpliwości. – To bardzo cenne zwycięstwo, wywalczone z ogromnym trudem. Świt przeciwstawił się nam bardzo mocno. Dobrze się stało, że mecz ustawiły dwie bramki strzelone w ciągu kilku minut. To dało nam pewności siebie. Niepotrzebnie jednak straciliśmy gola po stałym fragmencie, zwłaszcza że uczulaliśmy chłopaków, że rywale robią to bardzo dobrze. Ale ważne, że potrafiliśmy się odbić w końcówce meczu. Cieszę się, że dowieźliśmy zwycięstwo i dalej jesteśmy w grze o awans – przyznaje Sławomir Majak, dla którego mecz ze Świtem był pierwszym w roli trenera KKS-u na stadionie przy ulicy Łódzkiej i pierwszym, w którym z obecnymi podopiecznymi wywalczył pełną pulę.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze