Nie zabrakło jazzu, soulu, funku, reggae, muzyki filmowej, elektronicznej, ambientu, bluesa, folku i oczywiście metalu i bardzo wielu odmian rocka. Na giełdzie pojawiły się pojawiły się kamienie milowe muzyki popularnej oraz albumy, które mogą ozdobić każdą półkę, w tym takie perełki jak np. płyta Georga Harrisona z edycji limitowanej „All things must pass” z unikatowym plakatem.
Andrzej Kaznowski, wystawca z Krakowa i organizator wydarzenia
Andrzej Kaznowski, wystawca z Krakowa i organizator wydarzenia, już jako nastolatek fascynował się muzyką, był zapisany do wypożyczalni płyt CD w Trójmieście. Już w wieku kilkunastu lat nagrywał całe płyty z audycji radiowych. – Moja przygoda z płytami winylowymi rozpoczęła się dopiero kilkanaście lat temu, kiedy byłem przez chwilę w Wielkiej Brytanii, pojechaliśmy na taki ichniejszy Car Boot Sale i kupiłem 15 płyt. Wtedy byłem przekonany, że kupiłem jakieś superrarytasy. Później się okazało, że wcale niekoniecznie, to były takie popularne tytuły: U2 „Joshua Tree”, Judas Priest – opowiada kolekcjoner.
Zainteresowanie czarnymi płytami nieustannie rośnie. Coraz więcej osób je kolekcjonuje. Zdarza się, że zbiór jest całkiem spory, a w domu nie ma nawet gramofonu. Płyty mają jednak wartość emocjonalną.
Na stoisku u Andrzeja Kaznowskiego można było obejrzeć czy zakupić głównie płyty z muzyką rockową, metalową i alternatywną, począwszy od rocka gotyckiego przez post punk, nowe fale i awangardy. - Lubię winyle, ponieważ jest to jakiś powiew starych czasów i przeniesienie się do czasów, kiedy ta eksplozja muzyki - szczególnie w wielkiej Brytanii, a także w Stanach - miała miejsce. Winyl po prostu brzmi inaczej. Zależy, co kto lubi i czego kto szuka – dodaje wystawca.
Sławomir Sokołowski, wystawca z Krakowa
Większość kolekcjonerów, którzy odwiedzili Kalisz podczas Giełdy Płytowej twierdzi, że winyl po prostu lepiej „smakuje” i ma swoisty klimat.
Sławomir Sokołowski, wystawca z Krakowa, niegdyś dziennikarz radiowy w Białymstoku, opowiada, że muzyka towarzyszy mu od najmłodszych lat i obecne zajęcie jest naturalną konsekwencją jego pracy i zainteresowań. – Można powiedzieć, że winyl to swojego rodzaju filozofia słuchania. Dzisiaj tworzymy sobie playlisty czy streamy, natomiast włączając płytę winylową, wysłuchujemy wszystkich piosenek od początku do końca na jednej stronie. W ten sposób lepiej poznajemy tę płytę i wizję twórcy – mówi Sławomir Sokołowski.
Płyty winylowe to często zbiory całego życia. To nie tylko wartość finansowa - te krążki mają w sobie jeszcze coś – budzą wspomnienia nie tylko kiedy je odtwarzamy, ale po prostu kiedy trzymamy je w ręku czy oglądamy okładkę albo plakat wsunięty do tekturowego opakowania. Wielkie emocje budzą też autografy twórców złożone na płycie.
Kiedyś kultura słuchania płyt była całkiem inna. Organizowano spotkania, przesiadywano razem, wspólnie słuchało się muzyki i o niej dyskutowano. Teraz ten świat wygląda całkiem inaczej; płyty zostały wyparte przez cyfryzację, choć z drugiej strony, czując przesyt współczesną formą cyfrową, chętnie powracamy do analogowej. Bo tylko w ten sposób możemy poznać oryginał czy zakupić płytę w postaci fizycznej, dotknąć tekturowej okładki czy ustawić igłę gramofonu na odpowiedniej ścieżce i posłuchać charakterystycznego szumu, który znany jest każdemu kto kiedyś zakochał się w winylach.
Karolina Bazan fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze