Bartosz Wojdak spędził w Kaliszu dwa poprzednie sezony. Przed obecną kampanią przeniósł się do Stali Mielec. W pierwszej rundzie, z powodu kontuzji, nie miał okazji zagrać przeciwko byłemu zespołowi. W rewanżu pojawił się na parkiecie od samego początku i to on otworzył wynik, a w sumie zdobył dwa gole. – Dobrze się gra przy kaliskich kibicach. Przywitali mnie dosyć przyjemnie. To na pewno miłe. Ale teraz wykonuję pracę w innym klubie, walczę dla Stali i mogę tylko żałować, że nie udało się wygrać – przyznał rozgrywający.
Jego aktualny team, po niezłym początku, fatalnie spisał się w drugiej połowie i do Mielca wrócił na tarczy. – Mieliśmy dobry początek, szczególnie w obronie, jednak później po prostu nie realizowaliśmy założeń. Mieliśmy grać szybko, po prostu biegać, biegać i jeszcze raz biegać, bo wiedzieliśmy, że Kalisz jest osłabiony, ma dużo kontuzji i przez to krótką ławkę. Ale w pewnym momencie po prostu zabrakło sił. Wydawało mi się, że byliśmy strasznie wolni, nie wyglądało to tak, jak powinno. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało, na pewno będziemy to analizować. Poza tym po przerwie Kalisz „załatwił” nas swoją mądrością. Grał mądrze, oszczędzał siły i dlatego wyraźnie wygrał drugą połowę – ocenił Wojdak.
Sytuacja Stali w tabeli PGNiG Superligi jest trudna, zajmuje ona ostatnią lokatę. W tym roku rozegra jeszcze dwa mecze. – Mamy spotkania z Płockiem i Gdańskiem. Mam nadzieję, że przynajmniej jeszcze trzy punkty uda nam się zdobyć przed końcem roku. Mecze środa-sobota na pewno są trochę męczące. Do tego dochodzą długie podróże. Do samego Kalisza jechaliśmy siedem godzin, a przed nami jeszcze dłuższy wyjazd do Gdańska. Trzeba się więc skoncentrować i postarać się zdobyć jakieś punkty, żeby przed przerwą dogonić w tabeli drużynę z Tarnowa – oznajmił Bartosz Wojdak.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze