Ostatnim meczem ligowym, w którym wystąpił 24-letni rozgrywający, było wyjazdowe starcie z Zagłębiem Lubin, wygrane przez MKS 30:29. Odbyło się ono 24 kwietnia 2019 roku. Od tego czasu minęło aż dziewięć miesięcy. W tym czasie Kamil Adamski przeszedł zabieg kontuzjowanego kolana, a następnie żmudną rehabilitację. Do gry wrócił w miniony piątek, pojawiając się na parkiecie w drugiej połowie pucharowego pojedynku z Wybrzeżem Gdańsk. - Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się wrócić - mówi Adamski. - To było bardzo długie dziewięć miesięcy, obfite w pracę i rehabilitację. Cieszę się, że nic się dzisiaj nie wydarzyło z tym kolanem, bo wrócić fizycznie to jedno, a wrócić psychicznie to drugie. Jeśli chodzi o moją grę, to można powiedzieć, że pierwsze koty za płoty. Teraz może być tylko lepiej - dodaje.
MKS pokonał Wybrzeże i zagra w kolejnej rundzie PGNiG Pucharu Polski. Zanim to jednak nastąpi, powalczy o punkty na ligowych parkietach. - Nie można powiedzieć, że do któregokolwiek meczu podchodzimy mniej lub bardziej skoncentrowani. W każdym spotkaniu staramy się grać na 100 procent. Natomiast zawsze liga była priorytetowa i wszystkie swoje siły skupiamy na tym, żeby zakończyć rozgrywki na jak najwyższym miejscu - zapewnia Kamil Adamski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze