Prokuratura: ubliżał, groził, naruszał nietykalność cielesną
Wójt był sądzony m.in. za znęcanie się nad rodziną, głównie nad żoną, która złożyła zawiadomienie do prokuratury. Trafił nawet do aresztu, bo wbrew decyzji sądu nie wyprowadził się z domu.
Według ustaleń śledczych Sylwiusz J. miał nie tylko ubliżać kobiecie i grozić jej śmiercią, ale też używać wobec niej przemocy fizycznej. - Znajdując się w stanie nietrzeźwości, bez powodu wszczynał awantury, podczas których ubliżał pokrzywdzonej, używając słów powszechnie uznawanych jako obelżywe i wulgarne oraz groził pozbawieniem życia i naruszał nietykalność cielesną, popychając, szarpiąc i przyciskając do ściany oraz opluwając – dowodził w sądzie w styczniu tego roku prokurator Rafał Rybarczyk. - Pokazując gest odcinania głowy, groził Agnieszce J. popełnieniem przestępstwo na jej szkodę, przy czym groźba ta wzbudziła w pokrzywdzonej obawę spełnienia.
Wójt: To żona znęca się nade mną
Żona była jednym ze świadków w procesie, jednak nie stawiała się na rozprawy, a wcześniej wstawiła się za mężem, by przed czasem wyszedł z aresztu; w jego sprawie poręczył także biskup kaliski Edward Janiak.
Ostatecznie, podobnie jak syn, kobieta odmówiła składania zeznań. Z kolei wójt przekonywał, że to on jest ofiarą domowników. - W mojej ocenie jest odwrotnie – odnosił się do ustaleń prokuratury. - Moja żona znęca się nade mną psychicznie i fizycznie. Ponadto chcę stwierdzić, że rok temu ponad godzinę biła mnie prętem metalowym po głowie, rękach, tułowiu i nogach, po czym pojechałem do szpitala wojewódzkiego w Kaliszu, na co posiadam dokumentację medyczną z tytułu odniesionych przeze mnie obrażeń ciała – brzmiały zeznania wójta, odczytane przez sędziego Macieja Maciaszka. - Ona rzucała we mnie zamkniętym słoikiem z jedzeniem. Ona nie ucelowała we mnie, rzuciła tym słoikiem w telewizor 50 cali, który jest moją własnością , ale to nie wszystko: żona wzięła do ręki czajnik z wrzącą wodą i zaczęła mnie polewać. W związku z tym nie poniosłem żadnych obrażeń ciała, bo odzież, którą miałem nie przepuszczała wody. Poprosiłem, żeby przestała, ona nie przestała, więc wyszedłem i zadzwoniłem na numer 112.
Zgłosił zdarzenie, którego nie było, naubliżał strażakom
W środę 8 lipca kaliski sąd uniewinnił Sylwiusza J. od zarzutu znęcania się nad rodziną. Wójt usłyszał natomiast wyrok za znieważenie strażaków, którzy interweniowali na jego posesji.
W styczniu zeszłego roku wójt poinformował służby, że samochód wjechał mu w płot. Na miejscu ustalono, że do takiej kolizji doszło, ale… kilka dni wcześniej i została ona wówczas obsłużona przez policję. W trakcie nieuzasadnionej interwencji Sylwiusz J. naubliżał strażakom, bo uważał, że źle zabezpieczyli miejsce. - Oskarżony kazał nam naprawić ten płot, ale to nie należy do naszych obowiązków. Chcieliśmy uspokoić i rozwiesiliśmy taśmę ostrzegawczą. I nasze zachowanie rozwścieczyło oskarżonego i zaczął nas wyzywać. Pamiętam „debile” – najczęściej było używane właśnie to słowo – opisywał przebieg zdarzenia Mariusz F., jeden ze strażaków.
Za to zachowanie wójt otrzymał karę grzywny w wysokości 9 600 złotych, przy czym na poczet kary zaliczono mu 50 dni, które spędził w areszcie (dzienna stawka wynosi 80 zł, a więc kwota grzywny zostanie pomniejszona o 4 000 zł).
Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.
Kolejne problemy wójta
Przed Sylwiuszem J. kolejne rozprawy. Będzie odpowiadać za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji podczas ubiegłorocznego Marszu Równości, a także za spowodowanie kolizji na trasie Żelazków – Morawin. 14 czerwca br. wójt dachował pożyczonym samochodem, po czym porzucił auto i oddalił się z miejsca zdarzenia. Przez tydzień był poszukiwany przez policję, w końcu zgłosił się sam WIĘCEJ.
AW, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze