Chodzi o słynną aferę madrycką i inne zagraniczne wyjazdy posłów, na które pobierali kilometrówkę, deklarując podróż prywatnym samochodem, podczas gdy korzystali z tanich linii lotniczych. Jak podał wczoraj portal tvn24.pl, Mariusz Antoni Kamiński, występując do Kancelarii Sejmu o ekwiwalent, miał już zakupione bilety na samolot dla siebie i żony; wypełnione przez wszystkich trzech posłów "karty podróży samochodem prywatnym" noszą datę 8.10.2014 r., gdy tymczasem Kamiński zakupu biletu dokonał 26 września za kwotę 396,78 zł od osoby (w obie strony). Według portalu sama sytuacja dotyczy prawdopodobnie także Adama Hofmana. Dziennikarzom nie udało się jednak potwierdzić tej daty, podobnie jak w przypadku Adama Rogackiego. Z Kancelarii Sejmu pobrali natomiast na podróż ponad 3 tys. zł każdy.
Jeszcze niedawno posłowie zapewniali na konferencji prasowej, że wszystkie ich działania były zgodne z prawem. Dziś jednak chcą zwrócić pieniądze
Adam Rogacki pytany dziś przez dziennikarzy TVN 24 o powody chęci zwrotu pieniędzy powiedział, że przepisy dotyczące zwrotu kosztów podróży posłów okazały się niejasne, pojawiły się nowe okoliczności i interpretacje tych przepisów, dlatego on, Adam Hofman i Mariusz Kamiński postanowili zwrócić Sejmowi pobrane pieniądze. Pytany, czy taki krok zbliży ich do ewentualnego powrotu w szeregi Prawa i Sprawiedliwości powiedział – Nie myślimy teraz o tym – uciął krótko poseł Rogacki.
Jeszcze tydzień temu posłowie zapewniali na konferencji prasowej, że wszystkie ich działania były zgodne z prawem. Jak podają jednak „Fakty” TVN, zadeklarowali zwrot do sejmowej kasy 77 tys. zł. Wcześnie 13 tys. zł oddał Zbigniew Girzyński z PiS. Sprawę zagranicznych wyjazdów posłów bada, na wniosek SLD, prokuratura.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze