Do tej pory obraz pojedynków kalisko-kieleckich był podobny i przewidywalny. Rywale zwyciężali zazwyczaj wysoko, nawet gdy ich skład nie był optymalny. Tym razem musieli się sporo napocić, aby pokonać drużynę znad Prosny. Wprawdzie przez znakomitą większość rozegranego w Hali Legionów sparingu prowadzili, ale ich przewaga była minimalna, z reguły jedno- lub dwubramkowa, a losy rywalizacji ważyły się do ostatnich minut. Ostatecznie gospodarze byli lepsi tylko o gola.
Z punktu widzenia gości kluczowa mogła być 44. minuta. Wówczas po raz pierwszy objęli oni prowadzenie, mimo że kilka chwil wcześniej przegrywali 15:19. Bramkę na 22:21 dla MKS-u rzucił Maciej Pilitowski. Szala zwycięstwa przechyliła się więc na korzyść podopiecznych Tomasza Strząbały, ale tylko na moment. Potem znów bliżej wygranej byli miejscowi, choć na minutę przed końcem do remisu doprowadził Gracjan Wróbel i wynik nadal pozostawał sprawą otwartą. O wygranej kielczan zadecydowało jednak trafienie doświadczonego Krzysztofa Lijewskiego na 29:28.
Michał Sobczak, fot. kielcehandball.pl
***
KS Kielce – Energa MKS Kalisz 29:28 (14:13)
KS Kielce: Wolff, Wałach, Kornecki – Tournat 6, D. Dujshebaev 4, Gębala 3, A. Dujshebaev 2, Karalek 2, Kulesh 2, Lijewski 2, Olejniczak 2, Vujović 2, Gudjonsson 1, Kaczor 1, Moryto 1, Sićko 1, Fernandez, Surgiel.
Energa MKS: Zakreta, Krekora – Góralski 6, Krępa 4, Makowiejew 4, M. Pilitowski 3, Kacper Adamski 2, Kamyszek 2, Kus 2, K. Pilitowski 2, Szpera 1, Wróbel 1, Kamil Adamski, Czerwiński, Misiejuk
Napisz komentarz
Komentarze