Konsultacji nie było, a branża napojowa dostała informację o pełnych opłatach gdy ustawa była już gotowa. A nowy podatek to w rzeczywistości dwie opłaty: stała to 50 groszy za litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej oraz dodatek 10 groszy za litr napoju z dodatkiem substancji aktywnych takich jak kofeina lub tauryna, a opłata zmienna to 5 groszy za każdy gram cukru powyżej 5 gram na 100 ml w przeliczeniu na litr napoju. Rocznie, według wstępnych obliczeń branża napojowa zapłaciłaby 3,2 miliardy złotych, które w 96,5% miałyby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia. Reszta to koszty administracyjne.
Podatek na walkę z otyłością i cukrzycą
Środki z podatku cukrowego miałyby zniwelować skutki spożywania produktów z dużą zawartością tego składnika oraz dodatków energetyzujących, czyli otyłość i cukrzycę. Cel jak najbardziej słuszny dlatego producenci popierają wsparcie służby zdrowia w tym zakresie, co też można przeczytać w liście wystosowanym przez kaliskiego przedsiębiorcę do prezydenta RP. Jednak z poważnym zastrzeżeniem, co do jego realizacji w takiej formie.
- Zmieńmy ustawę cukrową na prawdziwie prozdrowotną. Zasiądźmy do stołu. Powołajmy radę ekspertów. Zaprośmy do niej specjalistów: dietetyków, diabetologów, kardiologów, polityków, ekonomistów, prawników. Oddajmy głos przedsiębiorcom z branży napojowej, sokowej, mlecznej, producentom energetyków, browarom. Polacy konsumują 51 kilogramów cukru rocznie, a wymienione branże, które mają płacić podatek, odpowiadają za mniej niż 20% całej konsumpcji! Co więcej, według danych GUS konsumpcja cukru w ostatnim roku spadła o 2,5 kilograma – podkreśla Jan Kolański. - Określmy wysokość podatku na poziomie akceptowalnym dla wszystkich. Nie róbmy podziałów na lepszych i gorszych. Ustalmy opłatę od zawartości cukru, który jest w napojach, sokach, energetykach, izotonikach czy produktach mlecznych, ale w wysokości adekwatnej do siły nabywczej polskiego społeczeństwa. – dodaje Kolański.
Najpierw debara, później podpis
Dlatego w liście otwartym prezes firmy skupiających kilka największych polskich marek spożywczych apeluje do Andrzeja Dudy, by ten nie podpisywał przyjętej przez posłów ustawy przed konsultacjami z producentami. Debata, jak podkreśla Jan Kolański, pozwoli wypracować odpowiednie i sprawiedliwe stawki oraz plan przeciwdziałania skutkom spożywania zbyt dużej ilości składników szkodliwych dla zdrowia, a nawet opracować strategię zmieniającą tak nawyki konsumenckie jak i producenckie. Pozwoli także ustrzec wytwórców, nie tylko napojów, przed plajtą.
- Podatek nie może spowodować wzrostu cen tanich produktów z cukrem o 100%, a takie będą skutki tej ustawy, jeśli pozostanie w bieżącej postaci. Nie może też zwiększać inflacji i podnosić cen produktów spożywczych, które już znacznie zdrożały. To realnie uderza w najuboższą część społeczeństwa. Większości Polaków po prostu nie będzie na nie stać – pisze i dodaje, że podatek cukrowy tak, ale jeśli ma zdać egzamin tylko, to tylko po konsultacjach.
- Spotkajmy się, by wspólnie znaleźć odpowiedź na pytanie, jak dobrze skonstruować ustawę cukrową, by realnie realizowała dwa cele: zapewniła wpływ środków do budżetu na walkę z otyłością i cukrzycą, a nam - przedsiębiorcom, dała możliwość ocalenia dorobku wielu lat przed bankructwem i przygotowania się do zmian. Firmy już dziś, w trudnym dla całej gospodarki okresie pandemii COVID-19, borykają się z poważnymi problemami. Dodatkowe obciążenia finansowe znacząco pogorszą ich funkcjonowanie. – wyjaśnia Kolański.
Jako przykład racjonalnego działania w tym zakresie podaje Węgry i Chorwacje. Tam podatek cukrowy wprowadzono, więc budżet służby zdrowia na walkę z otyłością i jej skutkami jest zasilony, ale równocześnie nie jest on zabójczy dla producentów. Wszystko w rękach Andrzeja Dudy, na którego biurko ustawa po zaakceptowaniu jej przez sejm już trafiła. Wcześniej odrzucili ją senatorowie podkreślając, że potrzebny jest głos ekspertów w sprawie wysokości kwot, ale ich zdania w sejmie nie wzięto pod uwagę.
AW, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze