W stolicy Dolnego Śląska spotkały się zespoły, które są beniaminkami drugiej ligi. Przed niedzielnym meczem oczko wyżej w tabeli plasował się Śląsk, więc można było oczekiwać wyrównanego starcia. Boisko zweryfikowało jednak aktualną dyspozycję obu ekip na zdecydowaną korzyść piłkarzy KKS-u. Podopieczni Ryszarda Wieczorka od pierwszego gwizdka sędziego częściej i lepiej operowali piłką, lecz długo nie potrafili przebić się przez dobrze zorganizowaną obronę gospodarzy. Uczynili to dopiero w 20. minucie. Aktywny na lewej flance Marcin Radzewicz wyłożył futbolówkę Jakubowi Chojnowskiemu, ten uderzył nieczysto, ale na tyle zaskakująco dla golkipera Śląska, że od utraty gola miejscowych uratował słupek. Kolejna próba gości zakończyła się już powodzeniem. W 23. minucie ponownie sporo miejsca na lewym boku boiska miał Radzewicz, który zacentrował piłkę na bliższy słupek. Tam znalazł się Bartłomiej Maćczak, który uprzedził doświadczonego kapitana Śląska Mariusza Pawelca i otworzył wynik spotkania. Po tym trafieniu nieco śmielej zaczęli sobie poczynać wrocławianie. Rzadko jednak zatrudniali Macieja Krakowiaka. Golkiper kaliskiej drużyny musiał wykazać się bramkarskim kunsztem w 39. minucie, gdy po zagraniu z głębi pola wygrał pojedynek oko w oko z Adrianem Łyszczarzem. To była najgroźniejsza akcja Śląska w całym meczu. KKS odpowiedział na nią jeszcze przed przerwą. W 43. minucie z prawej strony dośrodkował Adrian Łuszkiewicz, a piłka po uderzeniu głową Maćczaka ponownie ugrzęzła w siatce. Arbiter odgwizdał jednak w tej sytuacji spalonego. Dwie minuty później swoją okazję miał Robert Tunkiewicz, który zwiódł w polu karnym obrońcę rywali, a następnie oddał strzał, ale wprost w bramkarza z Wrocławia.
W drugiej połowie KKS kontrolował spotkanie, choć na moment oddał nieco pola przeciwnikom. Zanim to jednak uczynił to w 48. minucie miał szansę na podwyższenie prowadzenia. Rzut wolny z okolicy narożnika boiska egzekwował Łuszkiewicz, który zdecydował się wycofać piłkę przed pole karne do Fabiana Hiszpańskiego, jednak ostatecznie nie udało się kaliszanom oddać strzału. Potem aktywny w ofensywie był Śląsk. W 64. minucie napastnika z Wrocławia w ostatniej chwili zablokował Bartosz Waleńcik. Z kolei trzy minuty później udaną interwencją popisał się Krakowiak, który obronił płaski strzał Semira Ahmeda. Szansę na wyrównanie gospodarze mieli też w 75. minucie. Po zagraniu ręką przez Waleńcika arbiter podyktował rzut wolny tuż przed linią pola karnego. Pozyskany z Bayernu Monachium Marcel Zylla ucelował jednak w kaliski mur. Nie minęło 60 sekund, a zespół znad Prosny wyprowadził szybką kontrę, którą mógł zakończyć golem. Mimo przewagi czterech na trzech nie zdołał jednak oddać strzału. Ostatni kwadrans to znów zdecydowana przewaga podopiecznych Ryszarda Wieczorka, którą udokumentowali kolejnymi trafieniami. W 79. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Łuszkiewicz, głową uderzył Maćczak, a piłka po koźle zatrzepotała w siatce. To drugi gol kaliskiego napastnika w tym meczu i zarazem trzeci w sezonie. W 86. minucie było już 3:0. Najpierw z rzutu wolnego w poprzeczkę pocelował Łuszkiewicz, ale futbolówkę zebrał Kamil Sabiłło, głową dobijając ją do bramki. W końcówce beniaminek z Kalisza szukał szans na podwyższenie rezultatu. Jedną z nich miał w 88. minucie Mikołaj Zawistowski. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i KKS zasłużenie wywiózł z Wrocławia komplet punktów.
Michał Sobczak, fot. KKS Kalisz
***
Śląsk II Wrocław – KKS Kalisz 0:3 (0:1)
Bartłomiej Maćczak 23, 79, Kamil Sabiłło 86
Żółte kartki: Pawelec, Bargiel (Śląsk II) oraz Chojnowski, Waleńcik (KKS)
Sędziowali: Maciej Pelka (Poznań) oraz Maciej Śliwiński (Dąbrówka) i Łukasz Sobiło (Radwanice)
Śląsk II: Tysiak – Caliński, Poprawa, Pawelec – Krocz, Szpakowski, Idris Ahmed, Młynarczyk (46 Maćkowiak), Wypart – Łyszczarz (46 Zylla), Bargiel
KKS: Krakowiak – Waleńcik, Gawlik, Łydkowski – N. Zawistowski (83 M. Zawistowski), Łuszkiewicz, Tunkiewicz (69 Borecki), Radzewicz (88 Mączyński) – Hiszpański (70 Sabiłło), Maćczak (83 Majewski), Chojnowski
Napisz komentarz
Komentarze