Winna – twierdzi prokuratura. To oskarżenia postawione na podstawie poszlak – uważa obrona i wskazuje innego sprawcę morderstwa, jednego z uczestników urodzinowego przyjęcia przy ulicy Stawiszyńskiej w Kaliszu. Tragedia rozegrała się w listopadzie ubiegłego roku i według ustaleń śledczych to Magdalena K., która stanęła przed sądem, zadała konkubentowi swojej matki śmiertelny. Jeden z uczestników biesiady przyznał, że kobieta była agresywna i zaczepiała mężczyznę, jednak samego momentu zabójstwa nie widział, a o tym, że doszło do morderstwa dowiedział się już po opuszczeniu mieszkania, gdzie rozegrał się dramat.
To była uroczystość matki podejrzanej. Kobieta 2 listopada ub.r. świętowała 42. urodziny. Zaprosiła m.in. swoją 21-letnią córkę i 38-letniego partnera. Jak się okazało ta dwójka nie pałała do siebie sympatią. Z nieoficjalnych informacji wynika, że młoda kobieta była przeciwna związkowi matki z młodszym mężczyzną.
Kłótnia i dźwięk tłuczonego szkła
W środę 7 października przed sądem zeznawał mężczyzna, który feralnego dnia towarzyszył oskarżonej podczas tej imprezy. Z Magdaleną K. miał spotkać się przed jednym z lokali gastronomicznych, z którego wyszła nietrzeźwa. - Kiedy przyszliśmy w mieszkaniu były trzy osoby: Agnieszka K. oraz jej partner i jeszcze jedna kobieta. Wszyscy już byli pod wpływem alkoholu, ale nie byli pijani. Ja też przyniosłem alkohol, który sam rozlałem do kieliszków. Chwilę później Magdalena K. zaczęła zaczepiać mężczyznę, wyzywać go, a w końcu się na niego rzuciła z pięściami i zaczęła go bić po twarzy i głowie – zeznawał w sądzie Piotr Ż., znajomy rodziny. - Andrzej był spokojny i nawet zagroził, że jeśli Magda się nie uspokoi to wezwie policję. Wtedy ja postanowiłem, że idę do domu. Przed wyjściem wszedłem jeszcze do toalety i wtedy usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.
„Jak to go zabiła?”
Mężczyzna po wyjściu z łazienki widział szkło na podłodze, ale nie widział, co stało się w pokoju. Zabrał swoje rzeczy i wyszedł, a kiedy był już poza mieszkaniem usłyszał wołanie Agnieszki K. - Wróciłem i dowiedziałem się, że mam wziąć dwójkę jej młodszych dzieci i zaprowadzić do jej siostry. Chłopiec i dziewczynka byli już ubrani. Nie wiedziałem dlaczego, ale zaprowadziłem je do Moniki, a ta powiedziała, że wyjeżdża, więc nie może zająć się rodzeństwem. Wtedy zadzwoniła do siostry i w trakcie rozmowy usłyszałem, jak pyta: „Co zrobiła? Jak to go zabiła?”.
Obrona: proces poszlakowy
Czy do morderstwa doszło w momencie kiedy świadek był w toalecie? I czy zabiła Magdalena K., która usłyszała zarzuty? Kobieta od początku nie przyznaje się do zadania 38-latkowi śmiertelnego ciosu. Obrona kobiety podkreśla, że z proces jest poszlakowy. - W momencie zdarzenia w domu były trzy osoby, czyli Agnieszka K., jej znajoma oraz obecnie oskarżona Magdalena K. Jej matka odmówiła zeznań, więc zostają tylko zeznania mojej klientki, która mówi, że odwróciła się od całego towarzystwa, by spakować swoje rzeczy i wtedy usłyszała krzyk. Kiedy wróciła do pokoju zobaczyła, że pokrzywdzony ma ranę i leży na wersalce. Ktoś ten cios musiał zadać, ale oskarżona nie wie kto – przekonuje o niewinności swojej klientki mecenas Karolina Skrzypczyńska. - Zeznania trzeciej kobiety są sprzeczne, ta pani co chwilę zmienia wersję wydarzeń i zasłania się niepamięcią związaną ze spożywaniem alkoholu.
Chcą badania wariografem
Jednak 21-latka uciekła z mieszkania. Jak przyznaje była w szoku, ale kiedy ten minął, sama zgłosiła się na policję i od początku utrzymuje, że jest niewinna. Obrona Magdaleny K., na prośbę samej kobiety, wniosła o zbadanie oskarżonej oraz świadka wariografem. Prokuratura w czasie postępowania przygotowawczego zgodziła się na takie działanie, ale biegli ze względu na koronawirusa odmówili przeprowadzenia badania, które może wykazać wiarygodność zeznań obu kobiet. Mecenas Karolina Skrzypczyńska dodała, że ponowi wniosek przed sądem.
W mieszkaniu, w którym doszło do morderstwa policja znalazła nóż, którym zadano mężczyźnie śmiertelny cios. Są na nim odciski palców wszystkich trzech obecnych w mieszkaniu w momencie morderstwa kobiet.
Magdalenie K. grozi dożywocie.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze