O sprawie wyrastających jak grzyby po deszczu tablic z napisem „teren prywatny” poinformowała nas czytelniczka, która pisze: „Rozumiemy, że na nowych osiedlach typu nowy Dobrzec czy Korczak, mieszkańcy raczej na pewno partycypowali w kosztach parkingów, placów zabaw, dróg dojazdowych - więc nie widzę tutaj problemu, że bloki są otoczone siatką […] Sprawa wygląda jednak inaczej na osiedlach "przejściowych" jak np. Kaliniec. Ciężko znaleźć tam miejsce nieprywatne. Nasze pytanie brzmi: Dlaczego nie mogę wjechać, zaparkować na teren, który zbudowany był z MOICH podatków ? Mało tego, nie mogę nawet przejść przez tereny zielone osiedla Kaliniec np. przy ul. Serbinowskiej”.
Tablice z oznakowaniem „teren prywatny” najczęściej pojawiają się przy osiedlowych parkingach, ale tablic, zdaniem mieszkańców, przybywa także w innych miejscach. - Dzisiaj każdy chce wrócić do swoich zaległych własności i w związku z tym każdy postawi tabliczkę, że to jest jego podwórko, to jest jego teren – mówi mieszkaniec osiedla Kaliniec.
Jak tłumaczy prezes Kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, za zakazujące wstępu tablice odpowiedzialne są Wspólnoty Mieszkaniowe i właściciele prywatnych kamienic, z którymi spółdzielnia sąsiaduje. - Czasami wspólnoty ustawiają niewłaściwe oznakowanie. Np. w sytuacji, gdy wzdłuż ulicy miejskiej jest zatoka parkingowa, która w części należy do Miasta, a w części do Wspólnoty Mieszkaniowej, a jest oznakowanie, że zatoka należy w całości do Wspólnoty, co jest niezgodne z prawem – mówi Włodzimierz Karpała.
Uciążliwości stają się tym większe, kiedy teren prywatny zostaje odgrodzony. Wtedy utrudniony dostęp do posesji mają zarówno firmy zajmujące się wywozem śmieci, jak i służby ratunkowe i kierowcy. – Z tego typu oznakowaniami trzeba ostrożnie. Przede wszystkim trzeba ustawiać je w porozumieniu z zarządcami terenów i Zarządem Dróg Miejskich, gdy taka tablica miałaby stanąć w istotnym komunikacyjnie miejscu. Trzeba tutaj zawsze przemyśleć kwestie parkowania, poruszania się pieszych, rowerzystów, jak i samochodów - mówi Krzysztof Gałka, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Zwłaszcza piesi często mają wątpliwości, w jaki sposób korzystać z oznakowanej przestrzeni prywatnej. - Na razie można przejść. Nikt nie zabrania przejść, ale nie wiadomo co będzie później, bo w końcu się poodgradzają, płoty postawią i nie będzie można – mówi mieszkaniec Kalisza.
Dopóki teren nie jest ogrodzony możemy poruszać się po nim bezkarnie, natomiast nie możemy na nim parkować. Właściciel zobowiązany jest natomiast do utrzymania swojego terenu. - Spółdzielnia Mieszkaniowa utrzymuje te tereny, którymi zarządza i tereny do nich przyległe. Czasami dokładnie widać, który teren do kogo należy, bo z jednej strony żywopłot jest przycięty, a na długości 150 metrów nie jest przycięty, bo nie należy do spółdzielni, tylko np. do prywatnego podmiotu – tłumaczy prezes Kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Jak mówi znane powiedzenie „Wolnoć Tomku w swoim domku”. Jeśli teren jest czyjąś własnością, to właściciel odpowiada za niego i pilnuje porządku, a nam pozostaje tylko tę własność uszanować.
Ewelina Samulak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze