22- letnia Kinga z o rok młodszym partnerem – ojcem jej dwójki dzieci mieszkała w Złotnikach Wielkich w gm. Żelazków. Para żyła w domu razem z rodzicami chłopaka. On pracował, ona nie. Regularnie korzystali z wsparcia Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żelazkowie. – Pomagaliśmy tym młodym rodzicom w usamodzielnieni się, mają bardzo trudne warunki mieszkaniowe – mówi Krystyna Krzywda, kierownik GOPS w Żelazkowie.
Właśnie problemy mieszkaniowe spowodowały, że Kinga z dziećmi bardzo często wyjeżdżała na dłużej do rodzinnego Aleksandrowa pod Środą Wlkp. i tam pomieszkiwała z matką i z trojgiem rodzeństwa, chociaż warunki mieszkaniowe i sytuacja finansowa rodziny wcale nie była lepsza niż ta w domu w Złotnikach. – Problemem w tej rodzinie było bezrobocie i niezaradność życiowa. To powodowało dalsze, przykre dla rodziny konsekwencje – mówi Iwona Golińska z Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Mieście nad Wartą. Problemy finansowe i wychowawcze spowodowały, że rodzina była pod stałym nadzorem GOPS – u. Przyznano im asystenta rodziny.
W poniedziałek (19.01) Kinga z 5 – miesięcznym niemowlęciem i drugim, półtorarocznym synkiem po raz kolejny wybrała się w drogę ze Złotnik do Aleksandrowa. Ten wyjazd różnił się jednak od poprzednich. – Zazwyczaj gdy ta kobieta wyjeżdżała na dłużej, to informowała nas o takim zamiarze. Tym razem wyjechała nagle. – mówi Krystyna Krzywda z GOPS w Żelazkowie.
22-latka z dwójką dzieci na dworcu PKS spędziła prawie dwie godziny. Starszemu kupiła chipsy. Niemowlę było w nosidełku. Nikt nie przyglądał się 5-miesięcznemu chłopcu. Prokuratura sprawdzi teraz, czy w tym momencie dziecko jeszcze żyło.
Prawdopodobną przyczyną śmierci może być tzw. nagła śmierć łóżeczkowa. Według lekarzy czynnikiem ryzyka w takich przypadkach jest m.in. młody wiek matki i pora zimowa. To ostatecznie ustali jednak prokuratura. Śledczy wyjaśniają też czy dziecko zmarło w trakcie podróży, czy może jeszcze w Złotnikach zanim kobieta wsiadła do autobusu. Kobietę z dziećmi widziało tego dnia wiele osób, m.in. kierowcy PKS, pasażerowie i obsługa dworca autobusowego w Kaliszu. Nikt jednak nie zwracał szczególnej uwagi na stan przewożonego w nosidełku chłopczyka. – Kierowcy autobusu z Złotnik do Kalisza i tego relacji Kalisz Poznań mówią, że 22 – latka podczas podróży zachowywała się spokojnie. Miała dziecko w nosidełku. Chłopczyk ani razu nie zapłakał, nie kwilił ani w drodze do Kalisza, ani później do Klęki – mówi portalowi faktykaliskie.pl Mariusz Mironowicz z Kaliskiego Przedsiębiorstwa Transportowego.
Śledczym trudno będzie ustalić dokładną godzinę i miejsce zgonu, ale jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie jest pewne, że stało się to w przedziale czasowym od poranka do przedpołudnia w poniedziałek.
Prokuratura zainteresowała się też losem starszego syna Kingi. - Pod opieką matki zmarłego chłopca pozostaje jeszcze jedno półtoraroczne dziecko i z uwagi na uzasadnione wątpliwości co do prawidłowego wykonywania opieki przez matkę, zawiadomiono o powyższym Sąd Rodzinny i Nieletnich w Środzie Wlkp. – czytamy w komunikacie prokuratury.
Wczoraj sąd rodzinny z uwagi na to, że „dobro dziecka jest zagrożone” podjął decyzję o zabraniu Kindze jej drugiego synka. „W dniu 22 stycznia 2015 roku na podstawie art. 109 KRiO Sąd Rejonowy w Środzie Wielkopolskiej zarządził natychmiastowe umieszczenie małoletniego w pieczy zastępczej". – czytamy w komunikacie wysłanym do naszej redakcji z Sądu Rejonowego w Środzie Wlkp. Dziecko trafiło do rodziny zastępczej na terenie gminy Żelazków co najmniej do czasu zakończenia postępowania w sprawie śmierci jego 5- miesięcznego brata.
Kingę i jej partnera - ojca dwójki dzieci objęto pomocą psychologiczną.
Marcin Spętany, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze