Kilkaset kilogramów mąki, kilkadziesiąt litrów tłuszczu, kilkadziesiąt kilogramów nadzienia i kilkunastu pracowników. Z zakładu – piekarniczego przy ul. Armii Krajowej w Kaliszu wyjedzie dzisiaj około 5 tysięcy pączków. - Produkcja rozpoczęła się już wczoraj około 15. i potrwa też do godziny 15. dzisiejszego dnia, wszyscy uczniowie są zatrudnieni dzisiaj, także ćwiczą ostro i pracownicy też się spinają ostro – mówi Grzegorz Olszyna, właściciel zakładu piekarniczo – cukierniczego w Kaliszu.
Najpierw ciasto wyrabiane jest mechanicznie w wielkim kotle, potem podzielone przez maszynę pączki odkładane są do tzw. Garowania, kilka minut później trafiają do smażenia. A już po 5 minutach cukiernicy mogą wyłowić pączki i wtłoczyć do nich nadzienie, oblać lukrem, albo posypać pudrem. Cały proces trwa niespełna godzinę. Ciepłe i świeże pączki chwilę później trafiają prosto do cukierni. - Ruch zaczął się u nas o godzinie 5. rano. Kolejki tworzą się cały czas. Ludzie najchętniej wybierają tradycyjne pączki z dżemem, ale te z serem i toffi też się cieszą powodzeniem – mówi Weronika Aleksandrzak, sprzedawca w zakładzie piekarniczo-cukierniczym w Kaliszu.
Cieszą się powodzeniem, bo tłusty czwartek to czas na godne rozstanie z pląsami i bogatym menu przed zbliżającym się postem. Dzisiaj zgodnie z tradycją i przyzwoleniem kościoła w całej Polsce króluje obżarstwo.
W jednym pączku znajduje się aż 300 kalorii, ale dietetycy uspokajają - jednodniowe szaleństwo nam nie zaszkodzi, pod warunkiem, że pączka potraktujemy, jako osobny posiłek i popijemy go gorzką kawą, albo herbatą.
Ewelina Samulak, fot. autor. wideo Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze