Co ma wspólnego sposób głosowania Pawła Kukiza w Sejmie z prezydentem Kalisza? Albo co ma wspólnego tzw. Lex TVN z Telewizją Kalisz? Kompletnie nic. Tak pomyśli każdy racjonalny człowiek. Ale działacz partyjny Platformy Obywatelskiej myśli inaczej. Jeśli jest jakakolwiek nitka, której można się złapać i ściągnąć do naszego miasta polityczny spór z Warszawy, to z uporem desperata będzie to robić.
Polityka desperacka
Kilka dni temu Dariusz Grodziński opublikował na FB poniższe zdjęcie z pytaniem: A nasz prezydent to oglada TVN, czy woli TVP?
Jakby to czy prezydent oglądał jedną czy drugą stację miało jakikolwiek wpływ na przebieg inwestycji miejskich czy cokolwiek ważnego dla mieszkańców. Oczywiście Grodziński nie pisze już o tym, że fotka pochodzi z 2015 roku i jest zupełnie wyrwana z kontekstu. Liczy na to, że algorytmy facebooka wybiją jego wpis na fali krytyki Kukiza i rykoszetem oberwie się Kinastowskiemu, który przecież nie stał w Sejmie za Kukizem i nie szeptał mu do ucha jak ma głosować. Tak się robi politykę! Po kalisku. A aparat partyjny zdaje się zagrzewać do walki: „Hurra! Rzucajmy byle jak i byle czym, może się coś przyklei!”
A poniżej kolejny popis polityki a’la PO. Lokalna pierwsza liga Platformy robi w piątek konferencję prasową i życzy sobie obecności wszystkich mediów. Zabrakło Telewizji Kalisz. Jest kolejna nitka, by się jej złapać i uderzyć w prezydenta? Jest. „Krystian płaci, Krystian wymaga?” – czytamy.
Obecność obowiązkowa
Jasne. Tak było. Ekipa TV miała już jechać na konferencję szanownych polityków, ale Kinastowski osobiście zamknął ją w lochach Ratusza, by w lokalnej TV nie pokazać tych złotoustych Panów, bo od razu wywołałoby to referendum i zmianę władzy w mieście.
A prawda jest taka, że na konferencjach PO rzadko kiedy można usłyszeć coś naprawdę ważnego. Bo zazwyczaj jest to powtórzenie tego, co kaliszanie i tak słyszą w TVN, Polsacie czy nawet TVP. Z tym, że czwartoligowych, lokalnych polityków nikt nie zaprasza do studiów telewizji ogólnopolskich, dlatego swoje ambicje chcą realizować tu na miejscu, najlepiej w piątek, bo wszyscy oni zjeżdżają do Kalisza. To, że w Kaliszu poseł Witczak powie partyjnym przekazem to samo co w Warszawie poseł Budka, nic kaliszanom w życiu nie zmieni.
Ostatnio na konferencji poseł Witczak zapowiadał przyjazd Donalda Tuska do Kalisza na 12 sierpnia. Zapłakani ludzie do dzisiaj stoją z kwiatami na rogatkach Kalisza, a Tusk nie przyjechał. Tyle warte te konferencyjne nowinki PO.
A w tematach naprawdę ważnych dla miasta lokalna PO głos zabiera coraz rzadziej. Temat obwodnicy Kalisza dla PO w sferze medialnej praktycznie przestał istnieć, gdy tylko przestano tę drogę nazywać „Witczakówką”. A dla Platformy prawdziwym nieszczęściem będzie jeśli jakimś cudem rządowi PiS-u uda się obwodnicę wybudować w tej kadencji, bo to przecież minister Olszewski (PO) w 2015 roku siedząc ramię w ramię z posłem Witczakiem zapewniał:
„będzie „Witczakówka”.
Obwodnicy nie ma, tak jak i nie ma wielu innych obiecanych spraw z okresu rządu PO – PSL.
Wracając do ostatniej konferencji PO. Akurat w tym przypadku chcieliśmy iść im na rękę, prosiliśmy o przesunięcie konferencji o 30 minut, bo mieliśmy inny ważny temat (konferencja nt. Triathlon Calisia), nie przesunęli, więc nie zdążyliśmy przyjechać. Świat się od tego nie zawali. A jeśli przyjdzie do nas choćby jeden widz zdruzgotany brakiem relacji z tej konferencji, osobiście go przeproszę i wręczę mu jakieś gadżety.
A jeśli chodzi o media, ich wolność i kwestię TVN. Nie wypowiem się, bo nie znam się aż tak na forsowanych w Sejmie zmianach, zostawiam to mądrzejszym, ja zajmuje się sprawami lokalnymi. Ale do całości obrazu tej sprawy dodać mogę właśnie jej lokalny kontekst.
Media nie muszą być wolne, muszą być „nasze”
O wolnych mediach krzyczą głośno działacze Platformy Obywatelskiej, krytykują manipulacje i sposób narracji rządowej TVP (w mojej ocenie tyle samo nagannej, co zwyczajnie nieskutecznej, podobnie jak polityka Platformy Obywatelskiej).
Na własnej skórze poczułem czym są wolne media według Platformy. W Radiu Centrum próżno szukać informacji o problemach w kaliskim szpitalu, o nagrodach dla jego dyrektora i braku kasy dla pielęgniarek. Ale za to są tam takie niezależne doniesienia…. Poniżej nius dnia!
Telewizja Kalisz zostaje zamknięta, Spętany zostanie szefem kancelaria Miasta, a Gierz rzeczniczką.
Tak, takie rewelacje rok temu pisało Radio Centrum. Artykuł powstał na podstawie relacji telefonicznej osoby, która chce zachować anonimowość. Pracownik RC Mateusz Kurzaj, który podpisał się pod tym tekstem nie skontaktował się z nami, mijał nas na ulicach, przy okazji konferencji czy innych spotkań jakby nigdy nic, nigdy nie zagadał „Hej, Marcin, to prawda?”. Nie zagadał, bo nie interesowała go prawda, tylko zadanie do wykonania. Na pewno bez związku ze sprawą jest tu fakt, że zwierzchnikiem tego niezależnego radia jest Dariusz Grodziński, dyrektor CKiS, polityk PO, który tę posadę bez konkursu dostał od innego polityka PO.
A sam radny Grodziński w atakach na naszą redakcję to już zupełnie nie wybrzydza. Pisze, że „Krystian nam płaci” jak w powyższym poście, na Sesji Rady Miasta publicznie kłamie, że „bierzemy pieniądze z miejskiej kasy” (akurat to radny bierze pieniądze z miejskiej i wojewódzkiej kasy, na którą m.in. nasza fundacja płaci podatki). Grodziński chyba nie wie, że akurat w ostatnich miesiącach to my więcej realizujemy płatnych zleceń na rzecz Urzędu Marszałkowskiego rządzonego przez PO niż dla Miasta Kalisza. Bo po prostu my nie bierzemy od nikogo pieniędzy za to, że jesteśmy (jak politycy) tylko za wykonaną pracę, za emisję, produkcję, promocję. Z tego zatrudniamy ludzi, płacimy podatki, robimy programy dla kaliszan.
Ale wracając jeszcze do obiektywizmu PO. W 2020 roku zrobił się wielki raban, bo Fundacja Reakcja i Telewizja Kalisz zrealizowała uroczystą Sesję Rady Miasta za 5500 zł brutto. Licząc wszystkie koszty, opłacenie ludzi, praktycznie wyszliśmy na zero, ale transmisja była bardzo dobra. Wyrywny Dariusz Grodziński deklarował wtedy:
- Zrobilibyśmy to za ułamek tej kwoty.
Doprawdy? To dlaczego transmisji Festiwalu Jazzowego nie robicie sami i za ułamek tej kwoty? Jeszcze kilka lat temu tę imprezę obsługiwała lokalna telewizja, nie za 5 tysięcy jak my zeszłoroczną sesję tylko za ponad 30 tysięcy złotych - rok w rok. No ale wtedy telewizja należała do koalicjanta politycznego Grodzińskiego, wtedy to było dobre. A ostatni Festiwal obsługiwała już firma z Ostrowa. Dyrektor znalazłby firmę do transmisji na Marsie, byleby nie dać „zarobić” Spętanemu i pomóc przy tym w rozwoju kaliskiej organizacji.
Nikt święty nie jest
I my oczywiście święci nie jesteśmy, naszych relacji z różnymi osobami i instytucjami nie ukrywamy. Ale po pierwsze nigdy nie pojechaliśmy „po bandzie” tak jak RC. Wyobrażacie sobie, żebyśmy napisali „Radio Centrum zamyka się we wrześniu” nie dając im szansy na wypowiedź w tej sprawie? Po drugie ludzie często mylą obiektywizm z bezstronnością. My nie jesteśmy bezstronni. Naszą stroną jest Kalisz, nasi widzowie, dobro lokalnej społeczności. Za to staramy się być obiektywni i nie unikać niewygodnych tematów. Bo to, że zamknę oczy, nie znaczy, że mnie nie ma.
Znając nasze wady i zalety, znając to, że każde medium ma jakieś związki z różnymi grupami interesów, nie stajemy w pierwszym szeregu krzycząc „wolne” media. Zostawiamy to mądrzejszym. Staramy się rozwijać własną działalność, nie wdając się polityczne spory. No ale jeśli po raz kolejny w socialmediach PO pojawiają się takie bzdury, z niechęcią, poświęcam sobotni poranek, by napisać ten tekst. By „kłamstwo powtarzane tysiąc razy nie stało się prawdą”.
A o jakiej niezależności i obiektywizmie mówią działacze Platformy Obywatelskiej? Media nie muszą być niezależne i obiektywne. Media muszą być „nasze”.
Felieton Marcina Spętanego, zdjęcia dzięki uprzejmości Platformy Obywatelskiej
Napisz komentarz
Komentarze