Jednym z takich miejsc jest ulica Ogrodowa. Na murku, w pobliżu sklepu spożywczo – monopolowego, od rana można spotkać panów pijących alkohol.
- Strach przechodzić obok skwerku, przy którym znajduje się sklep i w okolicach którego „biesiadują” okoliczni panowie. Siedzą na pobliskim murku, piją tam alkohol. Butelki zostawiają na trawniku. To jeden wielki śmietnik – mówi czytelniczka portalu faktykaliskie.pl, która telefonicznie informowała nas o sytuacji przy ul. Ogrodowej. – Najgorsze jest jednak to, że równocześnie załatwiają tam swoje potrzeby fizjologiczne. Często na oczach przechodniów, dzieci.
Dariusz Hybś, komendant Straży Miejskiej Kalisza przyznaje, że ul. Ogrodowa, to jeden z dwóch punktów w mieście, w którym problem istnieje i jest poważny. Drugi to sklep w okolicach bloków przy ul. Podmiejskiej.
- Kilka lat temu, uchwałą Rady Miejskiej, udało się ograniczyć picie na klatkach schodowych czy w okolicach sklepów. Właściciel, który na to pozwala może być ukarany mandatem, a nawet stracić koncesję. Dlatego bardzo uważają, by do tego procederu nie dochodziło w pobliżu sklepów – wyjaśnia Hybś.
Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja przy ul. Ogrodowej. Panowie siedzą kilka metrów od sklepu, czyli nie w jego bezpośrednim otoczeniu. Miejsce wręcz wymarzone. Murek, na którym można usiąść i spożyć trunek. Spory trawnik, który jest śmietnikiem, a czasami też toaletą – chociaż częściej zastępuje ją miejsce na kosz na śmieci w pobliskim sklepie. Trawnik jest też wielkim materacem dla tych, których spotkanie towarzyskie zmęczy. - Trzeba rozebrać murek, to nie będę siedzieć i pić – mówi mężczyzna, którego zastajemy siedzącego na murku. – Ja tutaj nie przesiaduję – zaprzecza.
Jego towarzysz twierdzi, że nie piją też alkoholu. Zaprzecza sugestywnie i zaskakująco, chociaż by go zrozumieć trzeba wysilić słuch. Siedzenie na świeżym powietrzu od rana zdecydowanie zniekształciło jego głos.
- Ja alkoholu nie piję – przyznaje bardzo sugestywnie. – Ja piję denaturat. A to nie jest alkohol.
Z takim argumentem trudno dyskutować. Straży miejskiej i policji również. By ukarać kogoś za picie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, trzeba taką osobę złapać na gorącym uczynku. To oznacza, że funkcjonariusze muszą widzieć, jak alkohol jest wypijany. - Dlatego w okolicach sklepu przy ul. Podmiejskiej bardzo często pojawia się mobilna kamera. Obraz przez nią zarejestrowany jest dowodem. W przypadku ul. Ogrodowej wyjściem może okazać się zamontowanie w okolicach sklepu kamery stacjonarnej – mówi o planach Dariusz Hybś. – Na ul. Jabłkowskiego są trzy. Jedną przeniesiemy.
Zazwyczaj, zanim przyjedzie wezwany patrol, pijący się ulatniają. Jednak mieszkańcy okolicy ul. Ogrodowej potwierdzają, że skwerek to ulubione miejsce zakrapianych spotkań towarzyskich. Im cieplej tym ich więcej. Większy też bałagan, a zapach wszechobecnych tu płynów fizjologicznych intensywniejszy.
- Co z tego, że przyjedzie policja czy straż miejska. Nawet jak dostaną mandat to i tak go nie zapłacą. To osoby, które idą do pomocy społecznej, dostają pieniądze, a później je przepijają. Gdyby musieli na to zapracować, to może byłoby inaczej - mówi zbulwersowana kobieta, która sprząta skwerek przy Ogrodowej.
Jeden ze spotkanych panów przyznał się, że butelek nie wyrzuca do kosza na śmieci. Jednak w pozostawianym po sobie bałaganie widzi sens. - Ja zostawiam, a inni przychodzą, tacy na robotach publicznych, i sprzątają. Mają co robić – mówi rozbrajająco.
I takich "mających co robić" ma być znacznie więcej. Straż miejska razem z Miejską Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zamiast mandatów chce, by osoby, które nagminnie piją w miejscach niedozwolonych pracowały publicznie.
- Chcemy, by taka osoba, która zostanie zatrzymana na picu, zamiast mandatu musiał odpracować karę na rzecz miasta. Teraz miejscy prawnicy sprawdzają, czy można zastosować takie kary – wyjaśnia Mirosław Jurek, przewodniczący Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
W przypadku obu wymienianych ulic straż miejska interweniuje wiele razy. W tym roku przy ul. Ogrodowej wystawiono 2 mandaty, 1 wniosek skierowano do sądu, a 9 osób dostało pouczenia. W ubiegłym roku wypisano 7 mandatów, 1 osoba stanęła przed sądem, a 17 zostało pouczonych. Zdecydowanie częściej strażnicy interweniują przy ul. Podmiejskiej. Tam w 2013 roku 16 osób ukarano mandatami, 2 sprawy skierowano do sądu, a 14 osób zostało pouczonych. Ściągalność mandatów jest niewielka. Osoby ukarane zazwyczaj nie pracują. W przypadku prac interwencyjnych ma być lepiej. Kilka godzin na świeżym powietrzu, w znajomym otoczeniu, a być może i towarzystwie ma rozwiązać problem.
Agnieszka Walczak, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze