Strażacy fałszywe alarmy dzielą na trzy grupy: te spowodowane przez ludzi w dobrej wierze, złośliwe i te wygenerowane przez instalację przeciwpożarową. I to te ostatnie przysparzają strażakom najwięcej niepotrzebnych wyjazdów. W 2014 roku kaliska straż pożarna miała łącznie 75 fałszywych wezwań: w dobrej wierze 28, złośliwych 3, a z systemów chroniących 44 - dwa razy więcej niż w 2013 roku.- Jeszcze w roku 2013 obowiązywała nas procedura, dzięki której mogliśmy sprawdzić u operatora obsługującego dany obiekt, czy jest to faktycznie alarm, czy też błędne zadziałanie systemu – mówi st. bryg Wieńczysław Prokop, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu. – Ale już 2014 każde wejście alarmu na stanowisko traktowane jest tak, jak gdyby osoba zadzwoniła i powiedziała, że jest zdarzenie.
W ubiegłym roku wadliwe czujki alarmowe postawiły strażaków na nogi aż 44 razy
Kaliska straż ma pod swoją opieką 47 obiektów wyposażonych w instalacje, które mogą bezpośrednio same inicjować zgłoszenie. I tak np. blisko 10-krotnie wyjeżdżali do budynku po dawnym banku przy teatrze. - W tej chwili weryfikujemy wszystkie obiekty, które są monitorowane i albo te urządzenia są naprawiane, jeżeli funkcjonują nieprawidłowo, albo przeprogramowywane bądź wymieniane na nowszej generacji – dodaje st. bryg Wieńczysław Prokop.
Każdy wyjazd strażaków to koszty. Ale istotniejsze w tym wszystkim jest coś ważniejszego niż pieniądze. - Każde nieuzasadnienie wezwanie straży powoduje, że w przypadku faktycznego zdarzenia w innym miejscu tych zastępów może zabraknąć – podkreśla Prokop.
- Fałszywe alarmy powodują, że może nas zabraknąć w miejscu prawdziwego zdarzenia - mówi st. bryg Wieńczysław Prokop, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu.
W tym roku kaliska straż pożarna przez niewłaściwe działanie systemów przeciwpożarowych wyjeżdżała już kilkanaście razy.
Agnieszka Gierz, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze