Środowiskiem naturalnym człowieka jest po prostu środowisko naturalne – nie betonowe miasta- dlatego dzieciom tak u nas dobrze- mówią Wylogowani, a potwierdza to znaczna część rodziców obozowiczów. Poniżej kilka komentarzy tylko z kilku ostatnich dni.
Co to znaczy „wylogować się” w lesie? Tu nie chodzi o zupełne odrzucenie technologii i pustelniczy tryb życia. Wręcz odwrotnie. To promocja równowagi między światem wirtualnym a realnym, znalezienie zdrowej alternatywy dla bardzo wciągającego życia online. W końcu chodzi o poprawę kondycji fizycznej, psychicznej dzieci i ich relacji w grupie.
W trakcie jednodniowego obozu uczestnicy poznają podstawy tzw. surwiwalu, ale techniczne umiejętności przetrwania są mniej ważne niż cechy charakteru, które są wzmacniane przy tej okazji.
- W lesie nic nie działa tak szybko jak smartfon, i nie ma tu żadnej aplikacji, która nas w czymś wyręczy. W telefonie mamy apki od wszystkiego. W lesie mamy tak naprawdę jedno, ale bardzo potężne „narzędzie przetrwania”- to nasz rozum. Wylogowani to nauka cierpliwości, kreatywności, spokoju, odwagi i współpracy. A przy tym dobra, emocjonująca zabawa – mówi Agnieszka Gierz, z ekipy Wylogowanych.
Są różne scenariusze obozów, dlatego nie ma tu rutyny. Zawsze coś zaskakuje
Z punktu widzenia dziecka czy nastolatka las może wydawać się nudny, kojarzyć się może z mozolnym grzybobraniem, ale wszystko zależy od tego jak leśne atrakcje będziemy dziecku „reklamować” i jakie one będą. Jeśli scenariusz obozu jest bardziej wciągający niż najlepsza gra, to nikt tu nie tęskni za smartfonem.
Wiadomo, że dzieci lubią to, co jest modne, co jest trendy, a w dzisiejszych czasach niestety wiele z tych rzeczy, które są modne nie są wartościowe, nie są dla nich często dobre. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że robi się taka moda na Wylogowanych. Dzieciaki postrzegają to właśnie jako coś modnego, coś trendy, coś za czym warto podążać, czym warto się pochwalić, że sprostali takiemu wyzwaniu, że spędzają czas w lesie, z przyjaciółmi, bez telefonów, bez żadnych mediów społecznościowych, więc mamy nadzieję, że ta moda będzie coraz większa. Natura jest modna odkąd pamiętamy, bo natura w nas tkwi. Natura to samo dobro i my uczymy te dzieci z niej korzystać. Jak ktoś jest u nas 7 czy dziesiąty raz, to już wiemy, że on tę modę będzie przekazywał dalej – wyjaśnia Agnieszka.
- Nie jesteśmy jakąś grupą rekonstrukcji historycznych, w idei, którą budujemy wokół naszej działalności nie opieramy się tylko na polskiej tradycji związanej z przyrodą, ziołolecznictwem czy lasem, chociaż to jest bardzo ważne. My ten styl życia uważamy za coś supernowoczesnego, postępowego. Zacofane to jest siedzenie w domu i tracenie czasu na smartfonie. A dzieci chcą być nowoczesne. I my własnym przykładem pokazujemy, że częsta aktywność w lesie utrzymuje nas w formie, daje nam spokój, jasność umysłu i siły do pracy w nowoczesnym świecie i w internecie. Nie opowiadamy na obozach o czci wobec naszych przodków związanych z lasem ani o tym, że to jest zdrowe. Nie potrzeba żadnych słów. Cześć przodkom oddajemy organizując obozy, a dzieci wzmacniają swoje zdrowie nawet o tym nie wiedząc - mówi Marcin Spętany.
W ramach projektu współfinansowanego przez Miasto Kalisz pojedzie do lasu 200 dzieci i młodzieży. W dzień uruchomienia formularza rekrutacyjnego wszystkie miejsca dla grupy 9 – 11 lat wyczerpały się w około 30 minut, dla pozostałych grup (12-17) w kilka godzin. W tej chwili pojawiają się pojedyncze wolne miejsca, gdy np. ktoś z zapisanych wcześniej zrezygnuje. Ale seria letnich obozów w ramach ww. projektu to nie jedyna działalność Wylogowanych. W sierpniu ruszą obozy polsko – ukraińskie, we wrześniu integracyjne dzieci – rodzice, jesienią prawdopodobnie obozy dziadkowie- wnukowie. Do „wylogowanego lasu” wybiera się coraz więcej klas, zamiast np. wyjazdu do kina czy na odwiedziny do dużego miasta. Od początku wiosny do wakacji z oferty Wylogowanych skorzystało kilkanaście klas z powiatu konińskiego, kaliskiego, pleszewskiego, a na obóz szykują się nawet z dalekich stron Wielkopolski czy z Kielc.
Takie drobne, ale przygotowane własnoręcznie i z dokładnością drobne prezenty są oznaką sympatii obozowiczów i ich rodziców
- Wiem, że wielu rodziców jest zawiedzionych, że zabrakło miejsca- szczególnie na te bezpłatne wyjazdy- dla ich dziecka. To wynika z naszych ograniczeń, które po części sami na siebie nałożyliśmy oraz naszego myślenia o obozie. Wrócę do początku tego projektu. Las kupiliśmy głównie z myślą o sobie, żebyśmy my i nasi najbliżsi w nim wypoczywali, potem powstały miniobozy dla znajomych, dalszych znajomych i tak to się rozwinęło. Ale za każdym razem obóz prowadzimy tak jakbyśmy gościli naszą rodzinę, najważniejszych dla nas bliskich. Każdy obóz prowadzimy bezpośrednio my, nie ma tu żadnej rutyny, grupy są małe, najwięcej po 25 osób, praktycznie każde dziecko znamy z imienia, każdemu poświęcamy maksymalnie czasu i uwagi. Stąd nasze ograniczenia, ale jeśli dziecko już się do nas dostanie, to mama czy tata mogą mieć pewność, że damy z siebie 100 procent zaangażowania. – mówi Marcin Spętany.
Przy tej okazji dziękujemy też rodzicom wszystkich obozowiczów, przede wszystkim za zaufanie jakim nas obdarzyli. Mam nadzieję, że widzą pozytywny wpływ lasu na swoje dzieci i w jakimś drobnym stopniu wpływa to na ich wychowanie, pasje czy zainteresowania - mówi Agnieszka Gierz.
W tej chwili trwają zapisy na odpłatne wyjazdy klasowe do Wylogowanych na wrzesień i październik. Jest tylko około 7 wolnych terminów. Wylogowani prowadzą też swoją działalność w internecie, m.in. na TikToku gdzie opowiadają o sobie, dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Projekt od samego początku wspiera m.in. Miasto Kalisz, Gmina Rzgów, PKS Kalisz, salon Toyota Mikołajczak, restauracja Kurier Smaku, STIGA i Garden Products.
Telefony zostają w skrzynce
Czasami nic nie trzeba robić, tylko stworzyć odpowiednie warunki i klimat
Napisz komentarz
Komentarze