Slam dunk, to efektywne i efektowne zarazem wsadzanie piłki do kosza. Powietrzne ewolucje pod koszem zafascynowały kaliskiego dunkera 8 lat temu.
Pierwszy swój wsad wykonał kiedy miał 15 lat. - Zaczęło się od tego, że zobaczyłem kumpla, który robił takie rzeczy na boisku i naprawdę się tym „zajarałem”. Wtedy też na kaliski streetball przyjechał Kacper Lachowicz, znany konferansjer streetballa i Emil „Slash” Olszewski jeden z najlepszych dunkerów. To oni zaszczepili we mnie jeszcze bardziej tę miłość – opowiada Arek „Aro” Przybylski.
Później kaliski dunker zaczął jeździć na konkursy w całej Polsce, gdzie dostrzegł go menager „Pokazów Streetball.pl” – najlepszej ekipy dunkrów i freestyle’owców w Polsce. W naszym kraju osiągnął już wiele. Wygrał jeden z najbardziej legendarnych turniejów w Polsce – Gramy Fair w Krakowie, i Basket Manię w Łodzi, brakuje zwycięstwa w rodzinnym mieście. - Od dwóch lat jestem w półfinale, ale tutaj poziom jest światowy i trzeba się wysilić, żeby być w finale. Gdybym tutaj wygrał to byłoby fajne przeżycie – mówi Przybylski.
30 maja Arek Przybylski wyjeżdża po raz pierwszy zagraniczny konkurs wsadów do Frankfurtu. Później czeka go pokazowo-konkursowe tourne we Włoszech z tamtejszą ekipa Dunk Italy. Tam kaliszanin pokaże co najmniej kilka popisowych trików. - Jeżeli chodzi o samą technikę wsadów to od tego roku wychodzi mi coraz lepiej wsad 360 stopni pod nogą. Ostatnio niestety nie udało mi się go zrobić na pokazie w Turku, ale wcześniej udało się go zrobić w Gimnazjum nr 3 w Kaliszu – dodaje jeden z najlepszych dunkerów w Polsce.
Arek skacze nawet na wysokość 118 centymetrów. I jak twierdzi, woli pokazywać to co potrafi niż o tym mówić. Za jeden pokaz jeden z najlepszych dunkerów w Polsce dostaje około 500 zł.
Ewelina Samulak, fot i wideo Arek Przybylski
Napisz komentarz
Komentarze