– Jeżeli rzeczywiście dziś tak niewiele osób marnuje świąteczną żywność, to z pewnością przyczyniła się do tego wysoka inflacja, która mocno przycisnęła Polaków – uważa Robert Biegaj, współautor badania z Grupy Offerista.
Co pokazuje sondaż?
Firmy UCE Research i Grupa Offerista zapytały Polaków, czy w Wielkanoc w ich domach marnuje się żywność. Jak pokazuje finalny raport, przyznaje się do tego zaledwie 17,1 proc. badanych.
Pod przeciwnej stronie jest aż 76,5 proc. respondentów, którzy twierdzą, że tego nie robią.
5,1 proc. ankietowanych jest niezdecydowanych, a 1,3 proc. nie pamięta, jak to wygląda u nich w domu.
– Mam wrażenie, że Polacy nie bardzo chcą się przyznać, przede wszystkim sami przed sobą, że marnują jedzenie – stwierdza Robert Biegaj.
I dodaje: – Starają się tego nie zauważać, bo źle by się z tym czuli, zwłaszcza w kontekście finansowym. Oczywiście niewykluczone, że faktycznie nie zwracają na to uwagi.
Kto tworzy grupę „wyrzucających w Wielkanoc żywność”?
Otóż przyznają się do tego osoby, które zarabiają ponad 9000 zł oraz 7000-8999 zł.
– To, że najlepiej zarabiający Polacy wyrzucają nadmiar jedzenia, wcale mnie nie dziwi – komentuje współautor raportu.
Ale nie tylko. Bo w tej grupie są także osoby z miesięcznym dochodem netto poniżej 1000 zł.
– Zaskakuje mnie to, że w tym gronie znajdują się rodacy uzyskujący najniższe dochody – ocenia.
I dodaje: – Mogą to być konsumenci, którzy nie utrzymują się samodzielnie i z tego powodu nie mają żadnych dylematów. To jest najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, bo z reguły najmniej zarabiające osoby dokładnie kalkulują swoje wydatki, żeby nie zmarnować ani złotówki.
Wieś też marnuje żywność
Eksperci z UCE Research dodają, że wyrzucanie żywności po świętach dotyczy przede wszystkim mieszkańców miejscowości liczących 5-19 tys. ludności i do 5 tys. osób oraz wsi. Kolejne na tej liście są miasta ze 100-199 tys. mieszkańców.
Robert Biegaj nie kryje zaskoczenia tym, że do marnowania żywności najczęściej przyznają się osoby ze wsi i małych miast.
– To można wyjaśnić w ten sposób, że często sami produkują żywność i nie jest im aż tak bardzo szkoda jej wyrzucać, bo nie kupują jej w sklepach. Trudno mi znaleźć inny powód takiego zachowania – podsumowuje.
Gdzie jeśli nie na śmietnik?
W Kaliszu żywność, której kupiliśmy za dużo można oddać do PCK, albo do miejsc, w których bezpośrednio trafią do ludzi, którzy mają jej za mało. Przy ul. Towarowej działa tzw. jadłodzielnia, czyli specjalna lodówka, w której możemy zostawić pokarmy. Podobne miejsce jest zorganizowane przy ul. Polnej, przy parafii Opatrzności Bożej.
Napisz komentarz
Komentarze