Do zdarzenia doszło na początku stycznia tego roku na terenie zakładu produkcyjnego w Jankowach koło Kępna. 18-letni pracownik został wciągnięty przez rębak i w nim uwięziony.
O tym zdarzeniu pisaliśmy w artykule: Wciągnęła go maszyna. Dramat młodego pracownika
Działania służb polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz uwolnieniu osoby poszkodowanej z maszyny. Niestety, konieczna była amputacja obu nóg w okolicach kolan. Poszkodowanym był 18-letni obywatel Ukrainy.
Wyjaśnieniem okoliczności tego dramatu zajęła się wówczas policja pod nadzorem prokuratury. O sprawie zawiadomiona została także Państwowa Inspekcja Pracy w Ostrowie Wielkopolskim.
Odpowiedzialną za zdarzenie była 50-letnia właścicielka zakładu. Kobieta była odpowiedzialna za bezpieczeństwo i higienę pracy.
- Dopuściła pracownika nieznającego języka polskiego, a także posiadającego problemy zdrowotne do pracy przy nośniku taśmowym, który nie spełniał zasadniczych i minimalnych wymagań bezpieczeństwa dla maszyn bez wymaganych dla pracownika badań lekarskich, a także bez wymaganego przeszkolenia z zakresu BHP, nie zapoznała go z instrukcją obsługi i ryzykiem wynikającym z obsługi urządzenia i bez należytej kontroli. W wyniku tego zdarzenia doszło do sytuacji, w której pracująca maszyna wciągnęła ciało mężczyzny - powiedział prokurator Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Okazało się, że nie był to jedyny przypadek wypadku w tym zakładzie. W marcu 2021 roku doszło tam do podobnego zdarzenia, w wyniku którego inny pracownik również był narażony na utratę zdrowia lub życia. To postępowanie zostało połączone z obecnym śledztwem. W tym wypadku zarzuty postawiono 51-letniemu mężczyźnie, który naraził na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia innego pracownika.
Prokuratura obojgu postawiła zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo i spowodowania obrażeń ciała. 51-latkowi dodatkowo postawiono zarzut niepowiadomienia o wypadku Państwowej Inspekcji Pracy. Podejrzani nie przyznają się do winy. Trwa postępowanie w tej sprawie. Podejrzanym grozi do pięciu lat więzienia.
Przeczytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze