O ubraniach leżących nad brzegiem rzeki poinformował policję przypadkowy przechodzień. Poinformował, bo nigdzie w pobliżu nie dostrzegł przez dłuższy czas potencjalnego właściciela garderoby. Wszystko wskazywało na to, że mógł wejść do wody. - Na miejsce wysłano 45 policjantów, którzy rozpoczęli penetrację terenu – mówi sierż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - W tym czasie strażacy przeszukiwali koryto rzeki.
Na miejscu pracowało 8 strażaków, w tym jednostka wyposażona w łódź wykorzystywaną przez ratowników przy tego typu akcjach. Po prawie trzech godzinach bezskutecznych poszukiwań, o 16.00 podjęto decyzję o zakończeniu działań. - Nie ma bowiem żadnych przesłanek by sądzić, że właścicielowi ubrań mogło się coś stać. Nie ma świadków, którzy widzieliby, że jakaś osoba wchodziła do wody. W ogóle nikogo tam nie widziano – uzasadnia Anna Jaworska-Wojnicz.
Przy ubraniach znajdowało się opakowanie po dopalaczu.
MIK, fot. Łukasz Pawelski
Napisz komentarz
Komentarze