Prokuratura Rejonowa w Kaliszu sprawdza, czy spodnie zostały skradzione w drodze z Egiptu do Polski, czy może nie zostały w ogóle wysłane w ilości zamówionej przez kaliską firmę, która kupiła 18 tysięcy sztuk dżinsów. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń śledczych, egipski producent miał poinformować polskiego kontrahenta, że odzież została zapakowana w kartony, a te pod koniec czerwca 2013 roku załadowano na kontener opatrzony plombami morskimi. - Kontener został wysłany do portu w Aleksandrii, który oddalony jest o 300 kilometrów od magazynów producenta. Transport trwał około 7 godzin – mówi Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim. Po dwóch dniach został załadowany na statek płynący do portu w Pireusie w Grecji. Tam przez kilka kolejnych dni kontener czekał na przeładunek na statek płynący do Hamburga.
W Niemczech kontener został odebrany przez firmę transportową ze Szczecina, która przesyłkę dostarczyła do kaliskiej spółki. Przy rozładunku okazało się, że brakuje ponad 100 kartonów ze spodniami, a w pozostałych jest mniej sztuk odzieży niż deklarował producent. Kaliska firma o zaginięciu 9 tysięcy sztuk dżinsów o wartości ponad pół miliona złotych powiadomiła prokuraturę. Wiadomo, że plomby morskie nie zostały zerwane z kontenera, dlatego śledczy muszą ustalić, czy towar został zapakowany w egipskich magazynach w takiej ilości, o jakiej informował producent, czy być może spodnie zniknęły gdzieś w trakcie długiego i liczącego kilka tysięcy kilometrów transportu. Strona polska o pomoc w rozwikłaniu zagadki i schwytaniu amatorów dżinsów poprosiła stronę egipską.
AW, fot int.
Napisz komentarz
Komentarze