Dziś po sklepie Centro, który znajdował się w Galerii Tęcza nie ma w Kaliszu śladu. Jedyne co zostało po firmie to strona internetowa z numerem telefonu, który… nie działa. I tak jak my nie możemy skontaktować się z centralą sieci, tak nie mogą skontaktować się z nią byli pracownicy firmy. W Kaliszu osób, które z dnia na dzień straciły pracę jest sześć. Każda z nich jest w jakiś sposób poszkodowana przez Centro, które zamknęło swoje oddziały praktycznie z dnia na dzień. - Firma za miesiąc lipiec nie rozliczyła się ze mną finansowo. W wypowiedzeniu miałam zawartą informację, że otrzymam jednomiesięczną odprawę, ekwiwalent za urlop i z racji tego, że przebywałam wtedy na zwolnieniu także zasiłek chorobowy, którego również nie otrzymałam.
Były już pracodawca kobiet wpędził je w kłopoty. - Zostałyśmy z niczym - mówią poszkodowane pracownice
Pani Agnieszka przyznaje jednak, że miała tyle szczęścia, że otrzymała świadectwo pracy i dzięki temu mogła zarejestrować się w urzędzie czy szukać nowej pracy. Pani Natalia, która w umowie miała wpisany dłuższy okres wypowiedzenia nadal nie wie co ją czeka. - We wrześniu powinno się pojawić moje świadectwo pracy, ale tak naprawdę czy je dostanę to nie wiem. Jestem w najgorszej sytuacji, bo nie mogę się nawet zarejestrować w Urzędzie Pracy, a pieniążków od firmy żadnych nie otrzymuję.
Donata Woźniak, kierownik Centrum Aktywizacji Zawodowej w Kaliszu przyznaje, że bez świadectwa pracy nie można zarejestrować się w Powiatowym Urzędzie Pracy i ubiegać się o zasiłek dla bezrobotnych. - Jeżeli takie osoby zgłoszą się do nas i powiedzą, że nie mogą uzyskać świadectwa pracy odsyłamy do instytucji, która ma kompetencje do skutecznego egzekwowania przepisów prawa pracy, taką instytucją jest Państwowa Inspekcja Pracy – dodaje pracownica PUP w Kaliszu.
Pani Agnieszka Deka była zarówno w Państwowej Inspekcji Pracy, jak i w sądzie pracy. - Zasięgnęłam prywatnie porady prawnej, na ten moment mam złożony wniosek w sądzie więc czekam na rozprawę. Byli pracownicy Centro zdają sobie jednak sprawę z tego, że ich walka z rosyjskim gigantem będzie, co najmniej, trudna. - Zdaję sobie sprawę jakie to są procedury i w jakiej kolejności będą zaspokajane potrzeby jeśli chodzi o ten fundusz gwarancyjny, bo wiadomo, że jeśli firma zalegała w ZUS-ie będzie to ZUS, będzie to Urząd Skarbowy, dopiero my, nie mówiąc o pozostałych wierzycielach – dodaje pani Agnieszka.
Dla byłych pracowników najgorsza jest niewiedza. Tak jak nie wiedzieli, że ich pracodawca z dnia na dzień zamknie wszystkie sklepy, a ich zwolni, tak teraz nie wiedzą czy odzyskają zaległą wypłatę i czy otrzymają świadectwa pracy. - Nikt nas nie informuje co dalej, gdzie dalej, gdzie ktoś jest, gdzie można się zgłosić, co powiedzieć – mówi z żalem Natalia Koralewska - Najgorsze jest to, że pracowałam tam trzy i pół roku i tak naprawdę zostałam dzisiaj bez niczego.
Przez upadek firmy stracili także klienci, którzy od początku czerwca mieli utrudnione dochodzenie swoich praw w ramach gwarancji towaru. Dziś to już praktycznie niemożliwe.
Katarzyna Krzywda, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze