Zgodnie z przewidywaniami outsider grupy 2 drugiej ligi nie sprawił kaliszankom większych problemów. Zresztą nie mógł sprawić, bo siatkarki z grodu nad Prosną zagrały na swoim solidnym poziomie, wytrącając rywalkom z rąk wszelkie argumenty. Zespoły dzieliła różnica co najmniej jednej klasy, oczywiście na korzyść MKS-u. W żadnym z trzech rozegranych setów miejscowe nie dobrnęły do granicy 20 punktów. – Mecz przebiegał bez większej historii. Cieszy nas bardzo to zwycięstwo – komentuje trener Przybylski.
W całym spotkaniu kaliszankom przytrafiły się dwa słabsze momenty, ale bez wpływu na końcowy rezultat. Pierwszy zaraz na początku, gdy musiały odrobić minimalną stratę, a drugi w trzecim secie, gdy z prowadzenia MKS-u 6:2 zrobiło się 10:8 dla rywalek. – Wpływ na to miały niepotrzebne błędy z naszej strony. Ale trwało to tylko chwilę i z biegiem seta było coraz lepiej – przekonuje szkoleniowiec teamu z Kalisza. Najlepszą zawodniczką na parkiecie była Maja Łysiak, która od organizatorów odebrała statuetkę dla MVP.
Dla beniaminka to już dziesiąte zwycięstwo w bieżącym sezonie. Cegiełkę do kolejnego triumfu dołożyła też Edyta Kucharska, która powróciła do gry po blisko trzytygodniowej przerwie. Na razie w roli rezerwowej, bo nie jest jeszcze w pełni sił, ale być może w następnych potyczkach pojawi się już w wyjściowej szóstce.
Przed kaliszankami dwa tygodnie przerwy. Ten czas spędzą na piątej lokacie. W czołówce znów zrobiło się bardzo ciasno i aż siedem zespołów ma szansę na występy w fazie play-off. Do tego grona zalicza się oczywiście drużyna MKS-u, która dwa ostatnie mecze w fazie zasadniczej rozegra w Arenie. Najpierw ugości PLKS Pszczyna, a kilka dni później postara się sprawić psikusa liderowi z Opola. – Jesteśmy bardzo dobrze nastawieni do tych spotkań i zrobimy wszystko, by zaprezentować się w nich jak najlepiej – zapewnia Daniel Przybylski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze