Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kaliszanin w Wielkim Szlemie. „To niesamowite przeżycie”

Ma talent na miarę Agnieszki Radwańskiej czy Jerzego Janowicza, a za sobą pierwsze sukcesy w wielkoszlemowym turnieju. Kaliszanin Piotr Matuszewski to nadzieja nie tylko lokalnego, ale też całego polskiego tenisa. W debiucie w juniorskim Australian Open otarł się o półfinał. O swoich wrażeniach z pobytu na Antypodach podzielił się z dziennikarzami.
Kaliszanin w Wielkim Szlemie. „To niesamowite przeżycie”

Niespełna 18-letni zawodnik od co najmniej sześciu lat plasuje się w europejskiej i światowej czołówce młodzieżowego tenisa. Za sobą ma triumfy w turniejach rangi mistrzostw Polski, a także tych o międzynarodowym charakterze. Największy sukces osiągnął jednak przed kilkunastoma dniami. W debiucie w wielkoszlemowym turnieju Australian Open juniorów doszedł do drugiej rundy singla oraz ćwierćfinału w deblu, w którym tworzy zgrany duet z warszawianinem Kacprem Żukiem. Od awansu do półfinału dzieliło ich niewiele. – W pierwszym secie mieliśmy piłkę setową, niestety nie udało się wygrać. W drugim graliśmy lepiej, a super tie-break jak zawsze jest loterią. Uciekły nam 2-3 piłki i dlatego przegraliśmy – wspomina Piotr Matuszewski.

Sam pobyt na Antypodach i grę w juniorskim Australian Open młody kaliszanin zapamięta na długo. – Na pewno debiut w wielkim szlemie i wygranie choć jednej rundy to dość spory sukces jak dla mnie – nie ukrywa Matuszewski. – Sama możliwość gry w tak prestiżowym turnieju jak Australian Open to niesamowite przeżycie. Nowe otoczenie, paru sędziów na meczu, ball-boye, zmiana piłek jak w seniorskich meczach – była to dla mnie nowość. Cieszę się, że udało mi się dostosować do tych warunków – dodaje.



W Australii utalentowany tenisista przebywał trzy tygodnie. Zmagania w Wielkim Szlemie poprzedził udziałem w międzynarodowym turnieju w Traralgon, w którym w duecie ze wspomnianym wcześniej Kacprem Żukiem sięgnęli po główne trofeum. Udane występy z ostatnich tygodni pozwoliły mu awansować w rankingu ITF, czym zwiększył swoje szanse na grę w kolejnych wielkich tenisowych imprezach. – Cała droga do udziału w wielkoszlemowym turnieju jest bardzo ciężka, bo żeby tam zagrać to trzeba mieć odpowiedni ranking – nie ukrywa Tomasz Matuszewski, ojciec i zarazem trener wschodzącej gwiazdy polskiego tenisa. – Z kolei żeby mieć ranking, to trzeba w ciągu roku uzbierać dość sporą ilość punktów poprzez dobre wyniki w kolejnych turniejach. Nie jest łatwo, bo każdy młody tenisista marzy o występie w tak prestiżowych zawodach – podkreśla szkoleniowiec. – Mam nadzieję, że zagram w tym roku w pozostałych trzech turniejach wielkoszlemowych. Na eliminacje do nich jak najbardziej się dostanę, ale chciałbym od razu zagrać w turnieju głównym, stąd teraz skupiam się na łapaniu punktów do rankingu – zapewnia zawodnik Kaliskiego Klubu Sportowego.

Utalentowany kaliszanin nie poprzestaje na jednym sukcesie i zaznacza, że przed nim sporo pracy, by wdrapać się na następne szczyty. Roland Garros, Wimbledon czy US Open to jego kolejne cele. Dlatego też nie próżnuje i rywalizuje w turniejach rankingowych, w których zbiera punkty potrzebne do tego, by zakwalifikować się do głównych zmagań w wielkoszlemowych imprezach. Obecnie z powodzeniem radzi sobie na kortach w Kiszyniowie. W stolicy Mołdawii dotarł już do ćwierćfinału zarówno w singlu, jak i deblu, odnosząc w sumie trzy zwycięstwa. W lutym czeka go jeszcze rywalizacja na Litwie.

Michał Sobczak


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 21°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama