Niedaleko od granic Kalisza, na niewielkim wzgórzu, w otoczeniu gęstego lasu stoi dom. Stary, drewniany, z pozoru niczym nie różniący się od innych. Z pozoru. W oknie widać stojącą kobiecą postać. Dopiero gdy lepiej się jej przyjrzeć widać, że nie jest ona żywa. W drugim oknie widać leżący męski korpus. Czy to człowiek?
Ich towarzystwo rozrzucone jest po obejściu. Zza krzaków zerka gipsowa głowa, z uścisku desek drewnianego domu próbuje się wyrwać męskie ramię. Kolejne elementy tej upiornej układanki leżą przy płocie, ich kończyny i korpusy rozrzucone są dosłownie wszędzie. Podchodząc bliżej widać, że to tylko manekiny, ale wrażenie, jakie wywołują u oglądających jest niesamowite. Całość wygląda trochę jak sceneria do horroru klasy B, albo surrealistyczne dzieło szalonego artysty. I w jednym i drugim jest część prawdy. Miejsce to służyło za scenerię do programu telewizyjnego, a jego ojcem jest artysta- pastor.
Zagroda na Wolicy należy do Andrzeja Banerta, który jest też właścicielem Muzeum Osiakowskim. Teren ten kupił już kilkanaście lat temu. Gromadzi tam elementy sztuki ludowej i rękodzielnictwa. Manekiny, które również są artefaktami, bo takich już się nie produkuje, miały „pilnować” zagrody i odstraszać nieproszonych gości. Po części to się udało. – Ciągle przychodzą tutaj różni ludzi, chcą na pamiątkę coś ze sobą zabrać. Prawdziwą zmorą są poszukiwacze złomu. Próbujemy i musimy tego wszystkiego upilnować, ale jednocześnie nie chcemy odgrodzić się całkiem od ludzi. To otwarta przestrzeń i każdy może nas odwiedzić. – wyjaśnia Andrzej Banert.
O „upiornej zagrodzie” pisaliśmy prawie dwa lata temu. Tamten artykuł przeczytano prawie 200 tysięcy razy i chętnie czytany jest do dzisiaj. Na „folwarku Banerta” gościła też ekipa telewizji TTV, która kręciła tam odcinek programu Handlarze.
Jeśli znacie równie ciekawe, a nieodkryte jeszcze miejsca, piszcie do nas na [email protected]
M. Spętany, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze