Nadrzędnym celem, do którego podopieczni Sławomira Suchomskiego dążą w tym sezonie, jest zapewnienie sobie utrzymania w trzeciej lidze. Nie ma jednak mowy o stosowaniu taryfy ulgowej w innych zmaganiach. W szczególności w bojach pucharowych. „Trójkolorowi” bronią przecież trofeum wywalczonego przed rokiem w pojedynku z Ostrovią, więc pokusa powtórzenia tego sukcesu jest ogromna. Tym bardziej, że w finale kaliszanie spotkają się z Jarotą Jarocin, z którym mają do wyrównania rachunki za ligowe porażki.
Ekipa z Jarocina była rewelacją rundy jesiennej w trzeciej lidze, kończąc ją dość nieoczekiwanie na pozycji lidera. Wiosną obniżyła jednak loty i na cztery kolejki przed końcem zamiast bić się o awans spogląda za swoje plecy, by czasem nie spaść o klasę rozgrywkową niżej. Jesienną dyspozycję Jaroty kaliszanie doświadczyli na własnej skórze i to dwukrotnie. W obu potyczkach, zarówno w inauguracyjnej w Kaliszu, jak i kończącej rundę w Jarocinie górą byli przeciwnicy. Nie oznacza to wcale, że podobne rozstrzygnięcie musi zapaść w finale. Atutem jarocińskiego teamu będzie z pewnością jego boisko, ale za faworyta nie można go uznać. Wiosną w lidze KKS spisuje się zdecydowanie lepiej od najbliższego oponenta i z pewnością te korzystne statystyki będzie chciał przełożyć na wtorkowy finał.
Kaliszanie zdają sobie też sprawę, jak obrona pucharowego trofeum mogłaby wpłynąć na ich mentalność i morale przed decydującymi bataliami o utrzymanie w trzeciej lidze. Choćby z tego powodu drużyna trenera Suchomskiego uczyni wiele, by we wtorek zwyciężyć. Początek finałowego starcia na boisku przy ulicy Sportowej w Jarocinie o godzinie 17:00.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze