Gdyby lekko pobudzić wyobraźnię, to na dnie Szałego, a właściwie Jeziora Pokrzywnickiego, można by się spodziewać zatopionej historii regionu sprzed 40 lat. Dokładnie w 1976 roku rozpoczęto budowę tzw. jeziora zaporowego na gruntach należących do wsi Szałe i Trojanów. Zbiornik o powierzchni 1,6 km² i pojemności całkowitej 4,5 mln metrów sześciennych może w swoich odmętach skrywać interesujące krajobrazy. Kierowani ciekawością wybraliśmy się na dno…
Widoczność zerowa
Zbiornik na całej swej długości ma głębokość 2- 3 metrów. Najgłębiej jest przy samej tamie, bo aż 8 metrów. Jak się dziś przekonaliśmy, Szałe nie jest wymarzonym miejscem do nurkowania i podwodnego safari. Widoczność praktycznie zerowa. W głębinie, przy mocnym oświetleniu widać zaledwie 20- 30 centymetrów przed nami.
Ekstremalnie trudne warunki nie przeszkodziły nurkom z OSP Kalisz w dotarciu na dno. Jeden z nich wyposażony był w nasza kamerę i udało się mu zejść na ponad 2 metry i sfilmować to, co 40 lat temu zalała woda.
W odmętach
Dno zbiornika jest dość równe, zbudowane z piaszczysto – glinianego podłoża. Właśnie struktura gruntu sprawia, że widoczność jest prawie żadna, a barwa wody brunatno- zielona. Przy samym dnie wystarczy delikatny ruch ręką, by wzburzyć osadzone tam drobiny mułu i gliny.
Struktura dna od strony miejscowości Szałe jest jednolita i stabilna. Inaczej wygląda bliżej drugiego brzegu. Na dnie zbiornika od strony torów kolejowych jest uskok. To dawne koryto rzeki Pokrzywnicy. Jak mówią strażacy z OSP Kalisz, podczas budowy zbiornika koryto zostało zasypane korzeniami i pozostałościami drzew, które usuwano pod budowę jeziora. Dziś ta część zbiornika jest niestabilną, często śmiertelną pułapką. Po wejściu do wody o głębokości kilkudziesięciu centymetrów, nagle możemy nastąpić na kilkumetrowy uskok.
Przyjemnych widoczków brak
Być może jesteśmy pierwszą, a na pewno jedną z niewielu ekip telewizyjnych, która wybrała się na dno tego zalewu. Nurkowie – amatorzy, albo tacy, którzy szukają przejrzystych krajobrazów, nigdy się tu nie zapuszczają. Nie ma po co. Przyjemnych widoczków brak. Druhowie z sekcji ratownictwa wodnego ćwiczą tutaj dość często. To dla nich ekstremalny poligon. Przy niemal zerowej widoczności pod wodą, muszą liczyć albo na kompas, albo tylko na siebie. W podobnych warunkach nurkowie pływają trzymając się ramię w ramię, a ewentualnych ofiar żywiołu szuka się dosłownie po omacku. Po podwodnych ćwiczeniach w Jeziorze Pokrzywnickim strażakom żaden inny akwen nie będzie straszny.
Nam z tej wyprawy pozostało jeszcze dużo interesujących nagrań i wypowiedzi. Zobaczycie je wszystkie w reportażu o nurkowaniu w Szałem, który ukaże się już w przyszłym tygodniu w Magazynie Miejskim i na portalu faktykaliskie.pl.
Za pomoc w realizacji tego materiału dziękujemy OSP Kalisz, a w szczególności naczelnikowi Bogdanowi Dopierale, Dariuszowi Grodzińskiemu, Michałowi Kaftanowiczowi, Kamilowi Tamasiukowi, Łukaszowi Balcerzykowi i druhnie Michalinie Kaftanowicz.
M. Spętany, fot. autor, wideo P. Jankowski, OSP Kalisz
Napisz komentarz
Komentarze