Bartuś urodził się z równie rzadką wadą serca jak Wojtuś
Wadę serca u Bartusia wykryto – podobnie, jak u Wojtka - kiedy maluch był jeszcze w brzuchu swojej mamy. Bartek ma rzadką i złożoną wadę serca w przebiegu zespołu heterotaksji – całkowity kanał przedsionkowo-komorowy, wspólny przedsionek oraz wspólny pień tętniczy. Do tego dochodzi jeszcze podejrzenie agenezji prawej nerki. Po tej diagnozie rodzice maluszka postanowili się nie poddawać i walczyć o życie swojego dziecka. Podobnie jak rodzice Wojtusia, musieli uzbierać ogromną sumę pieniędzy, która gwarantowałaby im poród i operację w klinice w Munster.
100 tysięcy złotych dla Bartusia
Po śmierci Wojtusia jego rodzice postanowili przekazać kwotę uzbieraną na drugą operację właśnie Bartusiowi. - W tej bardzo trudnej dla Rodziców Wojtusia chwili, chcemy im podziękować za przekazanie 100 tys. zł na operację serca Bartusia. Wojtuś miał już uzbierane pieniążki na kolejną operację... A wielkie serca jego rodziców wsparły teraz nas i malutkie serduszko Bartusia. Łzy same płyną po policzkach... My rodzice nie wiemy jak dziękować... Wojtusiu odpoczywaj w pokoju - napisali 3 czerwca na swoim fanpage’u Dominika i Tomasz Siwkowie, rodzice nienarodzonego jeszcze wtedy Bartusia.
Czekają na decyzję lekarzy
Maluch przyszedł na świat trzy tygodnie po otrzymaniu pieniędzy, również w klinice w Munster pod okiem prof. Edwarda Malca - tego samego, który walczył o życie Wojtusia Portasiaka. - Dni w klinice upływają bardzo intensywnie. Bartuś trzyma sie dzielnie, walczymy z jedzeniem. Nasz maluszek jest troszkę leniwy i zjada mniej niż powinien. Na tę chwilę lekarze wspomagają go nawadniająca kroplówką. Dobrą wiadomością jest to, że serduszko Bartusia tłoczy krew do jego płuc, jak na razie naczynie, którym płynie krew sie nie zamknęło choć istniała taka ewentualność – opowiadają rodzice Bartusia, który przebywa w klinice w Munster. Chłopiec nie przechodził jeszcze operacji. Siwkowie czekają na decyzję lekarzy o ścieżce leczenia malucha.
Pomoc płynęło zewsząd
Pieniądze, które trafiły teraz do Bartka przekazane zostały przez ludzi dobrej woli na leczenie Wojtusia Portasiaka, syna kaliskiego strażaka PSP. Malec urodził się z poważną wadą serca - HLHS. Ratująca jego życie operacja w Niemczech kosztowała 350 tysięcy złotych i była możliwa dzięki wsparciu finansowemu, które płynęło do rodziców ze wszystkich zakątków Polski. We wrześniu chłopiec miał przejść kolejną operację. Zmarł w nocy, 30 maja br., przeżywszy niespełna 3 miesiące (czytaj WIĘCEJ).
ESA, mik, fot. fanpage „Serduszko dla Bartusia”
Napisz komentarz
Komentarze