niedziela, 10 listopada 2024 06:40
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Cud nad Prosną! KKS przegrywał 1:4, by wygrać 5:4 ZDJĘCIA I WIDEO

Futbol jest nieprzewidywalny i na tym polega jego piękno. O tym mógł przekonać się każdy, kto w sobotę przybył na stadion przy Wale Matejki, by obejrzeć pucharowy bój KKS-u z pierwszoligowym MKS-em Kluczbork. A tam działy się cuda! Gospodarze w niebywałych okolicznościach pokonali faworyzowanych rywali 5:4 i już za tydzień po raz pierwszy w historii zagrają w 1/32 finału Pucharu Polski.
Kliknij aby odtworzyć

To był wyjątkowy mecz, który na długo zapadnie w pamięci kaliskich kibiców. I nie chodzi tu o hokejowy rezultat czy fakt historycznego awansu do 1/32 finału Pucharu Polski, ale o okoliczności, w jakich do tego doszło. Po godzinie gry kaliszanie przegrywali 1:4 i w tym momencie tylko niepoprawni optymiści mogli wierzyć w odwrócenie losów rywalizacji. Trudno było bowiem przypuszczać, że grająca o dwie klasy rozgrywkowe wyżej ekipa z Kluczborka wypuści z rąk niemal pewny awans do kolejnej rundy. Gospodarze nie złożyli jednak broni i podjęli wyzwanie. Wkrótce przekonali się, że było warto, a słynne powiedzenie legendarnego trenera Kazimierza Górskiego – dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe – rzeczywiście się sprawdza. Mimo że w 90. minucie wynik nadal był dla nich niekorzystny (2:4), rzutem na taśmę, bo w doliczonym czasie, odrobili straty i doprowadzili do dogrywki. W niej zadali ostateczny cios i w ten sposób przechylili szalę zwycięstwa i awansu na swoją stronę, co jeszcze kilka chwil wcześniej wydawało się praktycznie niemożliwe. – Wróciliśmy z bardzo dalekiej podróży – mówił po meczu trener Piotr Morawski. – Robiliśmy swoje i wiedzieliśmy, że w końcu nasz czas przyjdzie. Cieszymy się, ale zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze sporo pracy, aby ten mecz był początkiem czegoś pięknego, a nie końcem – dodaje szkoleniowiec.

Dla Morawskiego był to oficjalny debiut w nowej roli, więc bardziej efektownego startu chyba nie mógł sobie wyobrazić. Z kibicami znad Prosny kapitalnie przywitał się także Rafał Jankowski. Napastnik, od którego oczekuje się, że zadba o skuteczność trzecioligowca i z meczu na mecz będzie nakręcał licznik goli, odegrał w sobotę pierwszoplanową rolę. Wisienką na torcie był jego gol ze 101. minuty, który w ostatecznym rozrachunku zapewnił jego zespołowi zwycięstwo. Były król strzelców drugiej ligi, jak przystało na rasowego napastnika, przejął piłkę przed polem karnym, po czym huknął nie do obrony z linii "szesnastki". Tak właśnie sfinalizował akcję, którą wybornym odbiorem piłki i zagraniem na wolne pole do Przemysława Balcerzaka rozpoczął Łukasz Grabowski. Co więcej, to trafienie pozwoliło "Jankesowi" skompletować hat-tricka, bo wcześniej wykorzystał karnego w 66. minucie, a w doliczonym już czasie niemal perfekcyjnie wyegzekwował rzut wolny z okolicy 25 metra, po którym piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Co ciekawe, w obu sytuacjach to on był faulowany i dzięki niemu KKS miał kluczowe dla rozstrzygnięcia stałe fragmenty. – Wiedzieliśmy, kogo ściągamy. Rafał jest u nas wartością dodaną, zarówno na boisku, jak i w szatni – nie ukrywa trener Morawski.

Dramaturgii być może udałoby się uniknąć, gdyby jego podopieczni lepiej zaczęli te zawody. Pasmo nieszczęść zapoczątkował w 16. minucie pechowy upadek Joshuy Baloguna, który poślizgnął się chcąc opanować piłkę, naciągając przy okazji pachwinę. Jak podkreśla szkoleniowiec, uraz prawdopodobnie nie jest groźny, ale zachowawczo, oszczędzając kluczowego gracza na mecze ligowe, dokonał zmiany. Gospodarze potrzebowali kilku minut, by oswoić się z utratą ważnego ogniwa. Gdy opanowali sytuację, przegrywali już 0:2. Niepewnie interweniującego Jędrzeja Dorynka pokonali Rafał Niziołek, celnie mierząc z wolnego, oraz doświadczony snajper Maciej Kowalczyk, który skrzętnie wykorzystał nieporadność kaliskiej defensywy. Miejscowi byli na kolanach, ale szybko zdołali się z nich podnieść. Jeszcze przed przerwą błysnął Jankowski, dochodząc do dwóch sytuacji strzeleckich, a także Błażej Ciesielski, który w 41. minucie odczytał zamiary jednego z obrońców MKS-u, uprzedził wychodzącego z bramki Oskara Pogorzelca (młodzieżowego reprezentanta Polski) i dopieszczonym lobem umieścił futbolówkę w sieci. W drugiej połowie podopiecznym Mirosława Dymka, którzy do Kalisza przyjechali prosto z obozu przygotowawczego, wyraźnie zaczęło brakować tlenu, i mimo że dołożyli jeszcze dwa gole, cały czas musieli być czujni w defensywie, bo KKS atakował coraz śmielej. Tego naporu nie przetrwali. Efektem były dwa wspomniane wyżej trafienia Rafała Jankowskiego oraz gol z czwartej minuty doliczonego czasu gry dżokera w talii trenera Morawskiego, jakim jest Przemysław Balcerzak, który już w zeszłym sezonie dał się poznać jako spec od zadań niemożliwych. Tym razem znów namieszał, doprowadzając do dogrywki, zakończonej dla kaliszan happy-endem.

Goście musieli przeżyć szok, bo stracić wygraną, prowadząc jeszcze w 90. minucie 4:2, jest sytuacją wprost nieprawdopodobną. I pewnie frustracja tym spowodowana sprawiła, że kończyli zawody w dziewięcioosobowym zestawieniu. Najpierw, w 89. minucie, po drugiej żółtej kartce za faul na Balcerzaku z murawy wyleciał doświadczony Łukasz Ganowicz, a tuż przed finałowym gwizdkiem Adama Lyczmańskiego (który jeszcze kilka lat temu regularnie sędziował spotkania Ekstraklasy) czerwień obejrzał też Michał Kojder, brutalnie faulując Ciesielskiego.

Rywalem KKS-u w 1/32 finału Pucharu Polski, zaplanowanej na 23 lipca, będzie triumfator niedzielnego meczu pomiędzy Świtem Skolwin a Polonią Bytom. – Nieważne, na kogo trafimy. Gramy dalej o jak najlepszy wynik. To się tylko liczy – zakończył Piotr Morawski.

Michał Sobczak

***

KKS Kalisz – MKS Kluczbork 5:4 (1:2, 4:4) po dogr.
Bramki:
0:1 Rafał Niziołek 19. min, 0:2 Maciej Kowalczyk 22. min, 1:2 Błażej Ciesielski 41. min, 1:3 Rafał Niziołek 51. min (karny), 1:4 Michał Kojder 60. min, 2:4 Rafał Jankowski 66. min (karny), 3:4 Rafał Jankowski 90+1. min, 4:4 Przemysław Balcerzak 90+4. min, 5:4 Rafał Jankowski 101. min.
Żółte kartki: Ciesielski (KKS) oraz Orłowicz, Ganowicz, Brodziński, Gierak (MKS). Czerwone kartki: Łukasz Ganowicz (MKS, 89. min, druga żółta), Michał Kojder (MKS, 120. min, za faul). Sędziowali: Adam Lyczmański oraz Dariusz Ignatowski (obaj Kujawsko-Pomorski ZPN), Damian Rokosz i Mateusz Poranek (obaj Śląski ZPN). Widzów: 600.
KKS: Dorynek – Tomaszewski, Grzesiek, Gawlik, Grabowski – Balogun (19. Domagalski), Budrowski (89. Balcerzak), Stojczew, Chojnacki (97. Majewski), Ciesielski – Jankowski.
MKS: Pogorzelec – Orłowicz, Brodziński, Kursa (68. Gierak), Nitkiewicz, Niziołek, Kojder, Gondek, Ganowicz, Sanocki (71. Szewczyk), Kowalczyk (85. Brzęczek).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1030 hPa
Wiatr: 11 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: lolTreść komentarza: Najważniejsze że ma pełne ubezpieczenie ale nie od odpowiedzialnosci cywilnej czy prawnej tylko zdrowotneData dodania komentarza: 10.11.2024, 01:43Źródło komentarza: Uderzyła BMW w ścianę budynku. Za kierownicą kompletnie pijana UkrainkaAutor komentarza: xxxTreść komentarza: Za to co robiliście z ludźmi za rządów PIS-u to nawet złamanego grosza bym wam nie dał ! Nie zasługujecie na szacunek a co dopiero na podwyżkę.Data dodania komentarza: 9.11.2024, 22:49Źródło komentarza: Policjanci protestują. Akcja „Lucyna” również w WielkopolsceAutor komentarza: 8 latTreść komentarza: Gdzie byliście ?Data dodania komentarza: 9.11.2024, 21:23Źródło komentarza: Policjanci protestują. Akcja „Lucyna” również w WielkopolsceAutor komentarza: Józef BochenTreść komentarza: Urodziłem się w tamtym rejonie, tam dorastałem i dojrzewałem, a dziś jestem zaawansowanym seniorem. Myślę, że to upoważnia mnie do zabrania głosu w tej sprawie. Zbiornik ma być zbudowany na granicy dawnych zaborów rusko-pruskich. Do dziśiaj tereny te się różnią. Pierwsi przydatność i możliwość lokalizacji mokrego zbiornika zauważyli niemcy w czasie wojny. Po wojnie były nawet plany lokalizacji tam wyrzutni rakiet, całe szczęście pomysł upadł. Później teren został w dziwny sposób zablokowany gospodarczo, nie wolno było inwestować. Najbardziej aktywni ludzie w tym ja, wyjechali. Długo zastanawiałem się dlaczego tak się działo, to boli. Okazało się po czasie, że przed wojną tereny te były bardzo zaangażowane patriotycznie np. w Raduchowie istniał dobrze zarządzany i prosperujący majątek dworski. Podobnie było w Przystajni, Kakawie, Ołoboku, Wielowsi itd. W czasie wojny był rozwinięty ruch partyzancki AK. Byli oficerowie i dobrze zorganizowane grupy patriotyczne. Pewnego dnia przyleciał Liberator ze zrzutem broni i zrzucił na łęgach pod Ołobokiem. Niestety rozbił się w Skalmierzycach. Potem niemcy zrobili swoje, ruscy swoje i tym sposobem teren został zablokowany - do dzisiaj. Szczęściem, z braku inwestycji jest to bardzo czysta ekologicznie enklawa. A teraz suchy czy mokry. Moim zdaniem bezwględnie mokry. Prosna to jednak spora rzeka, nie jakaś struga itp. Aby ją przejść, przejechać muszą być mosty bo ludzie mają ziemię po obu jej brzegach, a na ziemi trzeba gospodarzyć, nie może leżeć odłogiem. Poza tym rzeka obniżyła swoje koryto o ok 2 metry, jak pamiętam. Myślę, że dlatego tereny te zaczynają stepowieć. Poza tym od strony Kalisza gruny są słabej jakości, dlatego lepiej by był zagospodarować je jako budowlane i rekreacyjne. Jakimś dziwnym zrządzeniem losu my budujemy w stronę Ostrowa Wlkp, zajmując grunty najlepszych klas. Podobnie jest od strony Ostrowa i Ostrzeszowa. Gdyby powstał mokry zbiornik z elektrownią wodną, która z biegiem czasu zwróci sporo kosztów i gdyby zagospodarować tereny wokół zgodnie z istniejącą od dawna koncepcją zagospodarowania terenów związanych z budową zbiornika to mamy multum nowych, w miarę tanich i upragnionych terenów pod budodnictwo prywatne. Myślę że jest wiele, wiele zalet gdy przeanalizuje się możliwości wynikających z budowy zbiornika MOKREGO. PozdrawiamData dodania komentarza: 9.11.2024, 20:59Źródło komentarza: Ludzie wysiedleni, zbiornika nie ma. Co dalej z tym obiektem?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Elektromechanik samochodów ciężarowych VOLVO NIJWA - Karski Elektromechanik samochodów ciężarowych VOLVO NIJWA - Karski Oferujemy pracę na stanowisko mechanika/elektromechanika z doświadczeniem w naprawach i obsłudze samochodów ciężarowych. Oferta skierowana jest również do młodych absolwentów szkół samochodowych, którzy chcieliby związać swoje życie zawodowe z firmą o szerokich możliwościach rozwoju. OFERUJEMY Zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Wynagrodzenie zgodne z wykonywanymi obowiązkami Pracę w profesjonalnym i przyjaznym zespole Możliwość ciągłego dokształcania i zdobywania nowych umiejętności przy najlepszych specjalistach w branży Bezpieczne warunki pracy ze sprzętem najwyższej jakości Atrakcyjny pakiet socjalny oraz pakiety MEDICOVER SPORT Opiekę medyczną najwyższej jakości w grupie LUX MED Ubezpieczenie grupowe w UNIQA oraz PPK w Nationale Nederlanden Dofinansowanie do wypoczynku oraz dodatkowe świadczenia z ZFŚS OCZEKUJEMY Wykształcenia zawodowego lub średniego w zakresie mechaniki/ elektromechaniki samochodowej Prawa jazdy kat. B Znajomość budowy pojazdów ciężarowych oraz zagadnień serwisowych będzie dodatkowym atutem Pracy wysokiej jakości Pracowitości i poczucia odpowiedzialności Solidności, zaangażowania i aktywnej postawy Umiejętności pracy w zespole Prosimy aby przesyłane CV zawierało pełną klauzulą jak poniżej : ,,Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celu rekrutacji zgodnie z art. 6 ust. 1 lit. a Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych). Informujemy, że administratorem podanych przez Panią/Pana danych osobowych jest NIJWA sp. z o. o. z siedzibą przy ul. Holenderskiej 3, 99-300 Kutno. Kontakt do Inspektora Ochrony Danych Osobowych oraz więcej informacji jak chronimy Twoje dane osobowe znajdziesz na stronie www NIJW