Czarni od wielu sezonów pukają w pierwszoligowe drzwi, ale niuanse decydują, że nie potrafią ich otworzyć. W zeszłym sezonie dotarli aż do turnieju finałowego o wejście na zaplecze PlusLigi, jednak trzecia lokata, jaką w nim zajęli, była pierwszą, która nie gwarantowała awansu. W tym roku podopieczni Sławomira Augustyniaka z pewnością znów będą liczyć się w rywalizacji o najwyższe cele. Mimo że w jego zespole doszło do wielu zmian personalnych (z zeszłego sezonu pozostało tylko trzech siatkarzy), to nie stracił on atrybutu bardzo mocnej ekipy. – Mamy praktycznie nową drużynę, która nie jest jeszcze do końca zgrana. Nie mamy ściśle narzuconego celu, ale sami go sobie wyznaczamy kolejnymi zwycięskimi meczami. Na pewno chcemy zdobywać jak najwięcej punktów – mówi nam trener Augustyniak.
Z tego też względu kaliszanie zdawali sobie sprawę, że potyczka z Czarnymi nie będzie łatwą przeprawą. Tydzień temu podopieczni trenera Mariusza Pieczonki pokazali, że w rywalizacji z teoretycznie silniejszymi rywalami nie będą wyłącznie chłopcami do bicia, bo mimo porażki 0:3 z głównym kandydatem do awansu, jakim jest Lechia Tomaszów Mazowiecki, zanotowali symptomy bardzo dobrej gry. Potwierdzili to w sobotę. W hali przy Łódzkiej stoczyli zacięty, pięciosetowy bój, w którym dwukrotnie obejmowali prowadzenie. Nie zdołali jednak postawić kropki nad „i”, przegrywając po tie-breaku, ale punkt z wymagającym oponentem z pewnością jest podstawą do podtrzymania optymistycznych nastrojów. – Tak naprawdę zabrakło nam odrobiny szczęścia – oznajmił nam trener Pieczonka. – Każda piłka, czy to po taśmie, czy podbita przez nas w obronie, czy nawet po czystym bloku, ostatecznie lądowała na konto rywali. Tak się jednak gra z tak mocnymi przeciwnikiem. Czarni to praktycznie sami doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą, co mają robić na boisku. Cieszę się jednak, że powalczyliśmy, to jest najważniejsze – dodał szkoleniowiec MKS-u.
Kaliszanie wyostrzyli apetyty swoim kibicom po pierwszym, brawurowo wygranym secie, w którym przegrywali 11:14, ale mimo niekorzystnego obrotu spraw do samego końca potrafili zachować chłodne głowy. Dwa udane zagrania Marcina Ozdowskiego dały setbola, a wygraną do 24 – błąd po stronie gości, który poprzedzony został atakiem ze środka w wykonaniu Tobiasza Piechocińskiego. Gospodarze grali jednak w kratkę i w efekcie na swój rachunek zapisali jeszcze tylko jedną odsłonę – nr 3 – w której przełomowa okazała się niesamowicie długa akcja na 17:15 dla MKS-u, chyba najbardziej efektowna w całej rywalizacji, zakończona zbiciem Ozdowskiego. Tie-break, mimo że rozpoczął się od punktu dla miejscowych, toczył się niemal w całości pod dyktando przyjezdnych. – Ciężko zapracowaliśmy na to zwycięstwo. Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas niełatwy pojedynek. Kalisz ma dobrych zawodników, doświadczonych. W tamtym sezonie brakowało mu rozgrywającego, ale w tym ten problem został rozwiązany, więc na pewno jest dużo mocniejszym zespołem. Myślę, że zarówno my, jak i MKS będziemy w obecnych rozgrywkach w czubie tabeli – ocenia trener Czarnych, Sławomir Augustyniak.
Kaliski zespół doznał drugiej porażki w tym sezonie i aktualnie jest ósmy w tabeli grupy 3 II ligi. Za tydzień zagra na wyjeździe z Mickiewiczem Kluczbork, też kandydatem do zajęcia jednego z czołowych miejsc.
Michał Sobczak
***
MKS Calisia Kalisz – Czarni Wirex Rząśnia 2:3 (26:24, 21:25, 25:22, 17:25, 8:15)
MKS: Troczyński, Pytlarz, Ozdowski, Porada, Piechociński, Lipa oraz Kopytnik (l), Kaczmarek (l), Telega, Zych, Janiak.
Czarni: Woźniak, Herbich, Zalewski, Konieczny, Narowski, Wdowiak oraz Kącki (l), Surgut, Głód, Jedliński.
Pozostałe wyniki 3. kolejki II ligi gr. 3
UKS Mickiewicz Kluczbork – SPS Dragon Dobre 3:0 (25:17, 25:10, 25:20)
LKPS Borowno – KS Lechia Tomaszów Mazowiecki 0:3 (21:25, 18:25, 25:27)
ULKS MOSiR Sieradz – AZS Uniwersytet Łódzki 0:3 (17:25, 19:25, 16:25)
SMS PZPS Spała II – MKS Bzura Ozorków 0:3 (21:25, 21:25, 21:25)
pauza – Caro Team Opoczno (Rzeczyca)
Napisz komentarz
Komentarze