To był dziwny mecz. MKS pokazał w nim dwa oblicza – w pierwszej połowie zespołu słabo zorganizowanego zarówno w obronie, jak i w ataku, w drugiej zaś agresywnego, walecznego i skutecznego, czyli takiego, jakiego chcą oglądać kibice. I właśnie to drugie oblicze sprawiło, że mimo fatalnej gry przed przerwą, kaliszanie potrafili wyszarpać punkt ekipie z Oławy. – Początek nam w ogóle nie wyszedł, dlatego trzeba się cieszyć, że udało nam się odrobić straty i zremisować. Nie zmienia to jednak faktu, że to kolejny mecz, w którym nasza gra nie wygląda tak, jak powinna – mówi nam obrotowy kaliskiej ekipy Łukasz Kobusiński.
Po ośmiu minutach gospodarze przegrywali 1:6. Potem seryjnie tracili bramki, a sami trafiali bardzo rzadko. Po 21. minutach gry mieli na swoim koncie zaledwie cztery gole. Na dwie minuty przed przerwą przewaga przyjezdnych wzrosła aż do 12 trafień (6:18). – Nie było współpracy obrony z bramkarzem. Brakowało nam choćby kilku udanych interwencji, po których moglibyśmy wyprowadzić kontry. Dopiero w drugiej połowie wszystkie te elementy zaczęły funkcjonować jak należy – przyznaje nam Łukasz Kobusiński.
MKS dokonał rzeczy niesamowitej, bo w ostatnich dwóch kwadransach sukcesywnie skracał dystans do przeciwników i odrobił całą stratę. Mecz zaczął się na nowo w 57. minucie, gdy Arkadiusz Galewski rzucił wyrównującą bramkę (26:26). „Galot” mógł nawet pokusić się o zwycięskie trafienie dla kaliszan, ale na kilka sekund przed końcem jego próbę obronił Dawid Glabik. I choć z jednej strony remis, patrząc na przebieg meczu, jest wielkim wyczynem w wykonaniu szczypiornistów znad Prosny, to z drugiej pozostaje lekki niedosyt, bo do zwycięstwa zabrakło naprawdę niewiele.
Ostatnią akcję spotkania gospodarze musieli rozegrać bez Bartłomieja Jaszki, który w drugiej połowie napędzał kaliską ofensywę. Na kilkanaście sekund przed finalną syreną grający trener MKS-u został bezpardonowo sfaulowany i z urazem głowy opuścił plac gry. Jak się dowiedzieliśmy, nie obyło się bez kilku szwów. Wcześniej za brutalne zagranie na Galewskim sędziowie wyrzucili z boiska Jarosława Palucha. Trudne chwile przeżywał też Łukasz Kobusiński, który po zderzeniu z przeciwnikiem długo nie podnosił się z parkietu. – W każdym meczu trzeba dawać z siebie 100 procent. Nigdy się nie oszczędzamy, rywale też nie odpuszczali. Dlatego to spotkanie było ciężkie – ocenia lider kaliskiej obrony.
Michał Sobczak
***
MKS Kalisz – Moto-Jelcz Oława 27:27 (8:18)
Kary: MKS – 4. min, Oława – 12. min. Czerwona kartka: Jarosław Paluch (Oława, 55. min, za faul). Rzuty karne: MKS 5/5, Oława 3/5. Sędziowali: Michał Chodorek oraz Paweł Popiel (Kielce). Widzów: 200.
MKS: Marciniak, Adamczyk, Jarosz – Czerwiński 8, Galewski 6, Jaszka 4, Mosiołek 3, Klopsteg 2, Adamski 1, Bożek 1, Gomółka 1, Sieg 1, Kobusiński, Książek, Misiejuk.
Oława: Glabik, Muszak – Dudkowski 6, Herudziński 6, Wróblewski 5, Koprowski 4, Kolanko 2, Rutkowski 2, Celek 1, Paluch 1, Cepielik, Klinger, Żubrowski.
Pozostałe wyniki 7. kolejki I ligi gr. B piłkarzy ręcznych
MTS Chrzanów – AZS AWF Biała Podlaska 24:26 (13:10)
SPR Tarnów – KSSPR Końskie 29:29 (15:14)
KSZO Odlewnia Ostrowiec Św. – Olimpia Piekary Śląskie 27:28 (13:13)
UKS Olimp Grodków – Siódemka Miedź Legnica 21:33 (10:17)
ASPR Zawadzkie – Ostrovia Ostrów Wlkp. 35:30 (15:17)
Vive Tauron II Kielce – SRS Czuwaj Przemyśl 33:32 (16:17)
Tabela I ligi gr. B piłkarzy ręcznych
1. SRS Czuwaj Przemyśl 7 10 229-205
2. LKPR Moto-Jelcz Oława 7 10 187-171
3. KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. 7 10 213-200
4. Olimpia Piekary Śląskie 7 10 210-205
5. MSPR Siódemka Legnica 7 8 197-176
6. KSSPR Końskie 7 7 196-189
7. ASPR Zawadzkie 7 7 208-207
8. SPR Tarnów 7 7 219-221
9. MKS Kalisz 7 7 187-200
10. KSZO Odlewnia Ostrowiec Św. 7 6 196-192
11. MTS Chrzanów 7 6 205-208
12. VIVE Tauron II Kielce 7 6 196-201
13. AZS AWF Biała Podlaska 7 4 178-191
14. UKS Olimp Grodków 7 0 169-224
Napisz komentarz
Komentarze