Obecny sezon ekipa Bartłomieja Jaszki zaczęła z trzema obrotowymi, ale spośród nich tylko Łukasz Kobusiński jest aktualnie w pełni sił. On jednak skupia się wyłącznie na grze w defensywie. Ci, którzy lepiej czują się w ataku, czyli Łukasz Sieg i Krzysztof Misiejuk, zmagają się z problemami i nie mogli wspomóc zespołu w sobotnim starciu z rezerwami Vive Tauron Kielce. – Krzysiu doznał lekkiego urazu pachwiny podczas treningu. Nie chcemy ryzykować, stąd musieliśmy szukać innego rozwiązania – tłumaczy trener Jaszka.
Tym rozwiązaniem było zatrudnienie nowego kołowego. Jest nim Paweł Piosik. To 32-letni gracz, który przez ostatnie sezony związany był z Ostrovią. W tych rozgrywkach pozostawał bez klubu, ale szkoleniowiec liczy na jego doświadczenie i ogranie na pierwszoligowym poziomie. – Paweł pozostanie z nami na dłużej. Widziałem na rozgrzewce przed sobotnim meczem, że był trochę zestresowany, ale tak już bywa. Myślę, że zaprezentował się całkiem nieźle – przyznaje Bartłomiej Jaszka.
Nowy nabytek MKS-u nie ukrywa, że pierwsze dni pobytu w Kaliszu były dla niego bardzo trudne. – Szczerze mówiąc, już po drugim dniu treningów chciałem zrezygnować – mówi z uśmiechem Paweł Piosik. – Wróciłem do zajęć po około trzech miesiącach przerwy. Trener Jaszka trochę mnie „zajechał”, nie jest lekko, ale myślę, że z czasem będzie lepiej – dodaje.
W debiucie w kaliskiej siódemce Piosik rzucił dwie bramki, a jego drużyna pokonała rezerwy triumfatora Ligi Mistrzów 34:33. – Popełnialiśmy sporo błędów w obronie. Powinniśmy wyjść trochę wyżej i kasować akcje rywali. Przy obronie 6-0 nie było dojścia, a to młodzi i wysocy chłopacy z Kielc wykorzystywali, rzucając nam bramki z drugiej linii. Trochę szkoda, bo mogliśmy wygrać wyżej, ale i tak zwycięstwo cieszy – oznajmia kołowy.
Były szczypiornista Ostrovii zapewnia, że w pełnej formie będzie za kilka tygodni. – Była duża trema w pierwszej połowie sobotniego meczu, za co przepraszam. W drugiej czułem się lepiej. Czekam na start drugiej rundy, bo liczę, że wtedy dyspozycja będzie już optymalna – zakończył Paweł Piosik.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze