W pięciu pierwszych kolejkach tego sezonu kaliszanie doznali trzech porażek. Mało kto spodziewał się wtedy, że zakończą rok tuż za plecami lidera. Wiara i ciężka praca przyniosła jednak efekty. W ośmiu kolejnych potyczkach w lidze piłkarze ręczni z grodu nad Prosną zanotowali siedem zwycięstw i remis, błyskawicznie umacniając się w czubie tabeli. – Sezon zaczęliśmy trochę poniżej oczekiwań. Przegraliśmy w Przemyślu, potem w Piekarach, doszła jeszcze wysoka porażka u siebie z Końskimi. W porę jednak wyciągnęliśmy wnioski z tych początkowych niepowodzeń. Mamy fajną serię, którą postaramy się kontynuować w rewanżach – mówi Kamil Adamski, rozgrywający kaliskiej siódemki.
Ukoronowaniem świetnej dyspozycji z ostatnich dwóch miesięcy był dla MKS-u pucharowy triumf z Olimpią Piekary Śląskie, czyli liderem na półmetku rywalizacji w grupie B pierwszej ligi. W bezpośredniej konfrontacji dwóch najlepszych po pierwszej rundzie zespołów w tych rozgrywkach kaliszanie wygrali wysoko – 33:20. – Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. I mimo że wygraliśmy wysoko, to nie było łatwo. Wydaje mi się, że to bardziej my zagraliśmy dobrze niż Piekary słabo. To był zdecydowanie najlepszy mecz w naszym wykonaniu w tym sezonie. W sumie szkoda, że ta runda już się skończyła, bo nasza dyspozycja rośnie. Z jednej strony jesteśmy już bardzo zmęczeni, ale z drugiej forma zwyżkuje. Mam nadzieję, że teraz odpoczniemy, potem przepracujemy solidnie okres przygotowawczy, a w drugiej rundzie będziemy prezentowali się tak, jak w pucharowym pojedynku z Olimpią – oznajmia Adamski.
Pokaźna wygrana z liderem, do którego podopieczni trenera Jaszki tracą trzy punkty, była ważna także pod względem mentalnym. Obie ekipy spotkają się ponownie już 25 lutego, również w Arenie, tyle że stawką będą ligowe oczka. – Takie wygrane najbardziej podbudowują morale. Spotkania w pucharze nie traktowaliśmy inaczej od spotkań w lidze. Wyszliśmy, zagraliśmy na sto procent i efekty widać po wyniku – przyznaje wychowanek UKS Nike.
Runda rewanżowa rozpocznie się na początku lutego. Dla kaliskiej siódemki będzie sporym wyzwaniem, bo obrona pozycji wicelidera i szturm na szczyt tabeli będzie zadaniem wymagającym jeszcze większego wysiłku. – Na pewno pozostałe zespoły będą się na nas nastawiać nieco inaczej niż w pierwszej rundzie. Chociażby ze względu na nasze ostatnie wyniki i miejsce w lidze. Uważam, że podejdą do nas z większym respektem i będą gryźć parkiet, żeby wyrwać nam punkty. Wydaje mi się, że w większości spotkań będziemy traktowani jako faworyci, co będzie dla nas na pewno dodatkowym wyzwaniem, ale też motywacją – zakończył Kamil Adamski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze