Rundę rewanżową w premierowym sezonie na zapleczu OrlenLigi kaliszanki rozpoczęły jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. W dwóch spotkaniach nie zdołały jednak ugrać choćby seta, przegrywając z Proximą Kraków i SMS-em PZPS Szczyrk. Szczególnie bolesna była porażka w tym drugim starciu, w którym beniaminek znad Prosny liczył na przełamanie. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia, nie potrafię też znaleźć żadnych pozytywów z tego meczu – mówi nam Hanna Łukasiewicz. – Moim zdaniem przede wszystkim w trzecim secie w pewnym momencie poddałyśmy się, a tak nie może podchodzić do meczu sportowiec. Nie chodzi o grę czy taktykę, bo siadło wszystko, ale jeśli na początku seta oddajemy go mentalnie, to nie mamy prawa wygrać i liczyć, że jakoś się on ułoży. Miałyśmy się odbudować, pokazać charakter, a tego nie zrobiłyśmy – dodaje kapitan Calisii.
Przerwę świąteczno-noworoczną zawodniczki z Kalisza poświęcają nie tylko na usprawnienie tych elementów, które zawodziły najbardziej, ale też na wyleczenie urazów, bo problemów zdrowotnych w ostatnich tygodniach namnożyło się dość sporo. – Niestety trzymają się nas kontuzje, ale praktycznie w każdym klubie na tym poziomie rozgrywek jest to niemały problem. Brak Isi w dwóch ostatnich meczach dało się zauważyć. Oby w nowym roku zdrowie nam dopisywało. Mam też nadzieję, że w tej przerwie, po odpoczynku z najbliższymi, złapiemy dużo pozytywnej energii i takie świeższe spojrzenie na nasze poczynania – oznajmia przyjmująca MKS-u.
Do końca fazy zasadniczej pozostało już tylko osiem spotkań. Kaliski zespół plasuje się na siódmej lokacie, ale po piętach depczą mu ekipy z Węgrowa i Opola. – Realnie oceniając, my musimy się skupić na tym, by znaleźć się w pierwszej ósemce. Sukcesem byłoby zajęcie piątego bądź szóstego miejsca. Ważne będzie też to, by wyciągnąć wnioski z ostatnich porażek i wrócić do tej gry, która przynosiła nam punkty – zakończyła Hanna Łukasiewicz.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze