Jarosz jest wiodącą postacią MKS-u. Potwierdził to zwłaszcza w ostatnim meczu przeciwko siódemce z Tarnowa. Rzuty rywali bronił z blisko 50-procentową skutecznością, czym walnie przyczynił się do ósmego z rzędu zwycięstwa swojej drużyny. – Skoro tak pokazują statystyki to nic tylko się cieszyć – mówi golkiper. – Cieszymy się z tego zwycięstwa, naprawdę zasłużonego. Wybiegaliśmy to spotkanie, zarówno w obronie jak i ataku byliśmy konsekwentni. Graliśmy to, co trenujemy. Rozciągaliśmy akcje, piłka chodziła od skrzydełek po rozegrania, rywale się gubili, robiły się dziury w ich obronie i mogliśmy oddawać rzuty praktycznie z wolnych pozycji – dodaje.
Do końca rozgrywek pozostały już tylko cztery kolejki. W nich kaliski team zamierza podtrzymać świetną serię. – Cały czas ciężko trenujemy. Nie zachwycamy się pojedynczymi meczami. Chcemy dalej konsekwentnie wygrywać, by zachować status niepokonanego zespołu od tylu spotkań już do samego końca – potwierdza Jarosz.
Strata do prowadzącej Olimpii wynosi trzy punkty. W porównaniu z rywalem MKS ma jeszcze jeden mecz w zanadrzu. Niemniej, aby wygrać ligę, musi liczyć nie tylko na swoje zwycięstwa, ale też potknięcie aktualnego lidera. – Niestety tak to się ułożyło, że nie wszystko zależy od nas. Na pewno w pierwszej kolejności skupiamy się na sobie, ale kątem oka patrzymy na wyniki Olimpii. Nikomu nie życzymy źle, ale fajnie by było, gdyby rywale zgubili gdzieś punkty – kończy Filip Jarosz.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze