Żeby otrzymać stypendium uczeń musi mieć odpowiednią średnią i odpowiedni dochód – maksymalnie 1000 złotych netto na członka rodziny. Według Pawła Gołębiaka, radnego PO, pierwsze kryterium jest niejednoznaczne. Szkoły same wybierają lub liczą średnią ważoną czy średnią arytmetyczną, dlatego powinny być wypracowane jednolite kryteria weryfikujące oceny uczniów. – Wiemy, że społeczeństwo Kalisza się bogaci, że wpływy z PITów są coraz wyższe, a bezrobocie jest na najniższym poziomie od wielu lat i należy zastanowić się, czy nie odchodzić w sposób ewolucyjny od kryterium czysto socjalnego, do kryterium przyznawania stypendiów osobom najbardziej wybitnym - tym, które równocześnie osiągają najwyższe oceny, weryfikowalne w jasny i porównywalny dla wszystkich sposób – uważa radny.
Trzecie kryterium brane pod uwagę to miejsce zameldowania. Wielu uczniów kaliskich szkół to mieszkańcy okolicznych gmin, którzy związani są z miastem. – Mieszkają kilka kilometrów od granic Kalisza, często od niedawna – mówi Dariusz Grodziński, radny PO. - Czy oni powinni być przez wgląd na meldunek wyeliminowani? Ich rodzice tutaj pracują, tutaj robią zakupy, tutaj przez wiele lat mieszkali i płacili podatki, czy ich dzieci powinny być wyeliminowane z systemu stypendialnego? To budzi kontrowersje i poczucie niesprawiedliwości, ponieważ te osoby czują się jak najbardziej kaliszanami. A samo miasto ma interes w tym, żeby jak najwięcej osób spoza Kalisza uczyło się w kaliskich szkołach. Mamy niż demograficzny, walczymy o ucznia, za którym idzie subwencja oświatowa.
Dla rodziców okolicznych miejscowości możliwość otrzymania przez ich dziecko takiego stypendium będzie wabikiem, by wybrać placówkę w mieście. Dlatego PO proponuje dyskusję i zmianę w przepisach.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze